Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibilitySamuel & Breandan || 26.08



 
Pogoda
WRZESIEŃ ostatnie ciepłe dni lata; pochmurno bez opadów. Lekki wiaterek ze wschodu.
News
W powietrzu unosi się niepokój związany z rebelią goblinów.
Gif



 :: Luna Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Samuel & Breandan || 26.08

Breandán Kim
Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
Breandán Kim


Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
wildness // beetween two worlds

 
— 26 sierpnia —
Luna i okolice
Breandan & Samuel

Od podpisania pokoju minęło trochę czasu. Prawdę mówiąc zdał sobie sprawę, że od tamtego czasu nie był w ogóle w barze! Zdecydowanie należało nadrobić to niedopatrzenie. Jakże mógł zapomnieć o swoim ukochanym barze i zająć się innymi rzeczami? No nie, to było zdecydowanie nie fair. Tak więc wieczorem dnia pewnego dziarskim krokiem przekroczył próg tegoż przybytku, kierując się od razu w stronę baru. W zasadzie zaczynał dochodzić do wniosku, że spodnie były jednak wygodną częścią garderoby, w ich kieszeniach mógł spokojnie schować portfel i kilka blantów, zdobytych jakiś czas temu w Seattle.
Proces zamówienia piwa nie był trudny. Powiedzenie barmanowi, co chciał wypić, potem odczekanie sobie na swój kufelek i kilka łyków. Świeże, zimne piwko, to zdecydowanie było to, czego Breanowi aktualnie brakowało. A skoro już miał swój napitek, mógł swobodnie rozejrzeć się po Lunie. Kilku stałych bywalców, kilku wręcz przeciwnie, jakaś migdaląca się para w kącie - wnioskując po zapachu, para była zaprawiona czymś więcej niż niegroźną maryśką. Z klubu go-go dosyć dobrze kojarzył ten zapach, ale czy właściwie cokolwiek go to obchodziło? No oczywiście, że nie. Jak chcieli paść z przedawkowania, to to był ich problem, nie jego. Zresztą wystarczy, że pojawi się tu ktokolwiek z posterunku i zaraz się szczeniakami zajmie. Machnął ręką barmanowi, żeby domówić sobie drugi kufel, gdy jego wzrok padł na Samuela Williamsa.
- No proszę proszę. - mruknął do siebie, uśmiechając się szeroko. Zamiast kufla zamówił dwie butelki, po czym wolnym krokiem przyczłapał się do stolika drugiego zmiennego. - Williams! Jakżesz cudownie niemiło Cię widzieć. - postawił na stoliku butelki, jedną z nich kładąc przed Samuelem. Toż przecież nie przyszedłby z pustymi rękami, no bez przesady. Kultura picia wymagała dzielić się smakowitym trunkiem.
Samuel & Breandan || 26.08Samuel & Breandan || 26.08 Empty
Sob Kwi 16, 2022 4:28 pm
Powrót do góry Go down

Samuel Williams
Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
Samuel Williams


Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
wildness // beetween two worlds

Minął tydzień, a on wciąż nie miał niczego. Tropy urywały się jeden za drugim i zaledwie jeden krok dzielił Samuela od posunięcia się do ostateczności, czyli próby wyciągnięcia czegoś z lokalnego grabarza i chodzącego brudnopisu. Ale tego wieczora chciał się po prostu trochę odprężyć, wypić kilka piw, może znaleźć jakiś rozpraszacz w spódnicy.

W takim celu pojawił się w Lunie i wciąż z tym samym postanowieniem siadał przy jednym ze stolików, przyglądając się otwarcie przez dłuższy czas dwójce nastolatków dającej upust publicznie swoim żądzom. Nie żeby Samuel widział w tym coś złego albo tym bardziej gorszącego — o wiele gorsze rzeczy działy się w dudniących muzyką i pulsujących od strzelających wszystkimi kolorami neonów klubach w Seattle — ale w tej dziurze wszyscy wlepiali w nich zahipnotyzowane spojrzenia.

Jak nisko upadł, tylko on mógł mieć tego świadomość.

Dopiero kiedy wyrósł bezpośrednio przed nim, Samuel zdał sobie sprawę, że w barze znajduje się jego stary znajomy. Prychnął na dźwięk jego słów.

Pierdol się — przywitał się grzecznie, jednocześnie przyciągając do siebie bez pardonu piwo postawione przez Breandana. Kultura już zdecydowanie wymagała, żeby przyjąć postawiony trunek i to nawet nie miało już takiego znaczenia, kto za niego zapłacił; Samuel dawno zapomniał znaczenia takich słów jak przyzwoitość, o ile z czystym sumieniem można było powiedzieć, że naprawdę kiedykolwiek je znał. — A jednak wypatrujesz mojego towarzystwa z niecierpliwością. Ledwie usiadłem, a ty już biegniesz w podskokach — dodał z sugestywnym uniesieniem brwi, po czym przystawił butelkę do ust i napił się piwa. To darmowe zawsze smakowało lepiej, zwłaszcza jeśli wykosztowywał się na nie ktoś taki jak Breandan Kim. — Niech ci będzie — westchnął, jakby miał coś do gadania w sprawie tego, że mężczyzna już tutaj stał. — Powiedz przy okazji co u ciebie. Umieram z niecierpliwości żeby usłyszeć, że biznesy chujowo się kręcą, a ja właśnie przepijam twoje ostatnie grosze.

Uśmiechnął się szeroko, wbijając spojrzenie w mężczyznę siedzącego naprzeciwko, po drugiej stronie stołu o niemiłosiernie lepiącym się blacie. Złośliwość była niczym jego druga skóra, a póki ton Samuela pozostawał pogodny i swobodny, Breandan nie musiał przejmować się tymi niewiele znaczącymi przytykami. W gruncie rzeczy Williams nie miał ochoty pić tutaj samotnie, choć liczył prędzej na towarzystwo jakiejś skąpo ubranej dziewczyny, na której twarz przyjemnie byłoby popatrzeć niż na tego wiecznie podejrzanego Azjatę. Ale ostatecznie mógł się zadowolić również nim.

Zwłaszcza, że sprawy przybrały nieciekawy obrót w ostatnich dniach i Samuel szukał wszelkich informacji — być może pojawienie się Breandana przy tak postawionych okolicznościach było swoistym znakiem z niebios. O ile ktokolwiek wierzy w coś tak żałosnego.



@Breandán Kim
Re: Samuel & Breandan || 26.08Samuel & Breandan || 26.08 Empty
Pią Kwi 22, 2022 2:39 pm
Powrót do góry Go down

Breandán Kim
Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
Breandán Kim


Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
wildness // beetween two worlds

Patrząc po jakże załamanym ryju Williamsa, można było uznać, że świat go nie kochał. Spoko, Brean też go nie kochał, a jednak przylazł do niego i to nawet z piwkiem w ręku. Zimnym piwkiem warto dodać, a tylko debil odmawiał darmowym procentom. Raz mógł się w końcu poświęcić, znaj łaskę pana i dzień dobroci dla zwierząt. Przywitanie było za to dokładnie takie, jakie mógł spodziewać się po Samuelu, więc jak to już można się domyślić, dłużny zostać nie mógł.
- Z tobą? Zawsze, kiedy zechcę. - stwierdził równie grzecznie, sadzając swoje cztery litery na przeciwko mężczyzny. Nie ma co prosić o żadne pozwolenia i inne tego typu bzdety, skoro przyjął piwo, to teraz miał obowiązek znosić Azjatę przez przynajmniej część wieczoru.
- Nie od razu, bo najpierw poszedłem po piwo, żebyś mi nie zrzędził jak stara babcia klozetowa, że nie masz na emeryturę. - parsknął, po czym upił łyczek trunku. Niezgorsze, mości panowie, zdecydowanie niezgorsze. - I zaraz tam twojego towarzystwa. Zastanów się, gdzie ma człowiek iść, jak chce się kulturalnie napić i to nie do lustra. Z barmanem mam chlać? Z gówniarzerią? To już lepiej iść na stare śmieci. - wzruszył ramionami, wyciągając nogi i upijając kolejny łyk. - No i przy okazji zająłeś najlepsze miejsce, więc nie bądź świnia i się podziel. W końcu to, żeśmy się jeszcze nie pozabijali świadczy całkiem sporo o naszej znajomości. - wykrzywił się zabawnie. Oczywiście, że doskonale wiedział, że nie raz i nie dwa kat miał ogromną ochotę przerobić go na mielone. W drugą stronę działało to dokładnie na tej samej zasadzie, a przecież obaj żyli i cieszyli się dobrym zdrowiem. Pozwolenia na posadzenie dupy rzecz jasna nie potrzebował, ale skoro Williamsowi było ono potrzebne do szczęścia, to niby czemu miał się z nim o to kłócić.
- Och proszę cię. Gdyby to były moje ostatnie grosze, to prędzej rozbiłbym ci na głowie butelkę niż się podzielił piwem. Ale i tak na więcej nie licz, mam lepsze wydatki niż stawianie tobie piwa. - zastrzegł sobie, tak żeby nie było czasem, że ten dzień dobroci się przedłuży. To, że Azjata był kurwiem, to wiedzieli w sumie wszyscy. Taki styl bycia, co tu wiele mówić. Ale też i jasnym było, że przynajmniej aktualnie nie szukał zaczepki i mimo słów takich a nie innych, agresywny wcale nie był. A towarzystwo Samuela zdecydowanie było lepsze niż kogokolwiek w barze, bo raz, że trzeźwego ze świecą szukać, a dwa wszędzie sama dzieciarnia.
- A co ciebie przygnało do samotnego chlania? Bo nie powiesz mi, że liczyłeś na łut szczęścia w postaci mojego towarzystwa. - uśmiechnął się kpiąco kącikiem ust.
Re: Samuel & Breandan || 26.08Samuel & Breandan || 26.08 Empty
Sob Kwi 23, 2022 6:32 pm
Powrót do góry Go down

Samuel Williams
Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
Samuel Williams


Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
wildness // beetween two worlds

Pokiwał wolno głową, ale prześmiewczy uśmiech nie schodził mu z ust przez cały czas, kiedy Azjata mówił. Mimo że Norwood z całą pewnością było zatęchłą norą i dziurą zabitą dechami, jeśli tylko okazało się wystarczającą cierpliwością przy szukaniu dostatecznie głęboko, dało się tu znaleźć błyszczące perełki pośrodku całego błota, jakie oferowało miasteczko. Jedną z nich bez wątpienia był Breandan, chociaż Samuel często kwestionował jego zdrowie psychiczne, skoro chciał pozostawać na tym odludziu z własnej woli.

Chociaż może wcale nie do końca chciał tutaj mieszkać. Samuel nie miał nigdy pewności kiedy przychodziło do Azjaty.

Dobra, Kim, mnie nie oszukasz tymi swoimi gładkimi słówkami płynącymi jebanym potokiem — odpowiedział, machnąwszy przy tym nonszalancko ręką dla podkreślenia swoich słów. — To naprawdę działa na panienki? — wtrącił szyderczo, ale właściwie chyba nie chciał poznać odpowiedzi na postawione przez siebie pytanie, więc natychmiast kontynuował: — W każdym razie, to świadczy co najwyżej o tym, że jeszcze jesteś bardziej przydatny żywy niż martwy. Siadaj gdzie chcesz. Może załapię się jeszcze na jakieś darmowe rzeczy.

To stwierdzenie zawierające więcej ironii niż rzeczywistej groźby działało z resztą w obie strony. Samuel też bywał przydatny dla Breandana i głównie dlatego tak dobrze się dogadywali na wielu płaszczyznach. Jeśli tylko biznes się zgadzał, nic innego nie miało większego znaczenia — a jeśli przy okazji Samuel nawet przepadał za wspólnikiem, tym lepiej. Nie musiał pić piwa sam. Czasem naprawdę lubił towarzystwo.

O? Ciekawe. A to jakie? — zapytał, podłapując tekst o wydatkach, tonem tylko pozornie niewinnym, bo oczy błysnęły mu tajemniczo na samą myśl o tym, na co Breandan może przepierdalać pieniądze. Chociaż wątpił, żeby się tą wiedzą szczerze podzielił.

Samuel przystawił butelkę do ust i upił kolejnych kilka długich łyków piwa. Choć nie mógł poczuć procentów czegoś tak słabego, smak i orzeźwiające zimno trunku częściowo rekompensowały tą niewygodę. Odstawił butelkę na stół akurat w momencie, kiedy Brean znów się odezwał.

Właściwie... — zaczął i zawiesił głos, przez chwilę przyglądając się mężczyźnie w zupełnie nienaturalnej ciszy. Zmrużył lekko oczy i zmusił swój mózg do bardziej wytężonych procesów myślowych. Może Azjata coś wiedział z tymi swoimi tajemniczymi zajęciami i ze znajomościami w półświatku w nieco innych kręgach niż Samuel? Nie szkodziło zapytać. Prawdopodobnie. — Liczyłem na jakąś dziwkę, ale ty też możesz mi się przydać — podjął urwane wcześniej zdanie. — Powiedz; któryś z twoich przyjaciół przypadkiem nie przechwalał się włamaniem w Castle Rock?

Pytania bynajmniej nie zadał szeptem; brzmiałoby podejrzanie. Choć kręciło się tu wielu spragnionych klientów, Samuel nieustannie obserwował kątem oka otoczenie i przebywających w pobliżu ludzi, nawet jeśli pozornie wyglądał na zrelaksowanego i obojętnego na wszystko co dzieje się dookoła. Czujność była niczym druga skóra wilka, coś wyuczonego i wrośniętego w kości, co pozwalało na przetrwanie na ulicach Seattle przy tak ciężkim zawodzie, jaki miał Samuel.



@Breandán Kim
Re: Samuel & Breandan || 26.08Samuel & Breandan || 26.08 Empty
Pią Kwi 29, 2022 6:55 pm
Powrót do góry Go down

Breandán Kim
Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
Breandán Kim


Avatar 2 : Samuel & Breandan || 26.08 I4InMHij_o
wildness // beetween two worlds

Zdrowie psychiczne Breana istniało lub też nie. Sam zmienny skrupulatnie dbał o to, by nikt tak naprawdę nie domyślił się, czy potrzeba mu psychiatry, czy jednak można swobodnie puszczać go samopas. Jak widać jednak druga opcja zdecydowanie wygrywała, a poza tym Brean nie wyglądał na kogoś, kto pozwalałby się gdziekolwiek zamknąć. Klaustrofobia, o której naprawdę praktycznie nikt nie wiedział, zdecydowanie utrudniała zamknięcie Azjaty gdziekolwiek. Dość powiedzieć, że broniłby się zębami i pazurami, nawet jakby miał przez to dostać wścieklizny. Ale z zimnym piwerkiem w rękach wcale nie wyglądał na wilka zdolnego dostać wścieklizny, bo ktoś chce go zamknąć.
- Na panienki to raczej działają atrybuty fizyczne. Ale dobra gadka też działa... A ta działa na meneli chcących darmowego piwa, Williams. Dokładnie takich, jak ty. - oczywiście musiał mu udzielić odpowiedzi, a że ta była bardzo w stylu Azjaty, to cóż, trzeba się było z tym liczyć. Aczkolwiek nie zmieniało to faktu, że Samuel mógł czuć się w pewien sposób wyróżniony, bo byle komu Brean piwa nie stawiał. Ba, robił to tylko w stosunku do dwóch typów ludzi - tym, których lubił i tym, którym zamierzał wywinąć numer. Oczywistym także było, że Samowi numeru wyciąć nie chciał, bo w końcu współpracowali.
- Martwy przyszedłbym cię straszyć. I nawet druid nie dałby rady mnie wyegzorcyzmować. - uszczęśliwił go jeszcze, zastanawiając się przy tym, czy zamawiać już piwo na zapas, czy jeszcze poczekać. Kto wie, zawsze może się skończyć tym, że będzie się musiał szybko ewakuować. Norwood było dziurą, w której bardzo łatwo o mordobicie. A potem taka Brenna MacBagiet ciosa ci kołki na łbie, że prawo i takie tam bzdety, a ty się zastanawiasz, za jakie właściwie grzechy przyszło ci ją znosić. A tak Samuel przynajmniej rozumiał jego podejście, bywał przydatny i dlatego to właśnie z nim popijał piwo, a nie uświadamiał Brennie, że nie da się żyć będąc praworządnym. Prędzej cholera by go wzięła.
- Na przykład bilety miesięczne. Na pociąg do Seattle. Bo mój samochód dalej jest luj wie gdzie. - odpowiedział najdoskonalej niewinnie. I na marginesie całkowicie zgodnie z prawdą, jego chevrolet już dawno zaginął w odmętach policyjnych parkingów i biurokracji.
- Jestem lepszy niż dziwka. Nie biorę kasy za godzinę spotkania, tylko potem przysługę za całokształt. Jak dotąd nie słyszałem, ale zapytać zawsze mogę. Zwłaszcza, jeśli podzielisz się informacą, co buchnęli. - zmiana tematu wyszła mu bardzo naturalnie i swobodnie. Ot zwykła rozmowa dwóch kumpli. Zawsze mógł stwierdzić, że piszą książkę kryminalną. Ale zważywszy na to, że nie zachowywali się podejrzanie, nikt nie powinien się w to wtryniać.
Re: Samuel & Breandan || 26.08Samuel & Breandan || 26.08 Empty
Wto Maj 10, 2022 7:37 pm
Powrót do góry Go down

Sponsored content



Powrót do góry Go down
Skocz do: