Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibilityandrea x jeremiah



 
Pogoda
WRZESIEŃ ostatnie ciepłe dni lata; pochmurno bez opadów. Lekki wiaterek ze wschodu.
News
W powietrzu unosi się niepokój związany z rebelią goblinów.
Gif



 :: ameryka Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
andrea x jeremiah

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

 
— 2021/09/02 —
Wycieczka do Seattle
andrea x jeremiah

Praca w nadleśnictwie wiązała się naprzemiennie z pracą w szkole. Wcześniejszy incydent - który de facto był poprzedniego dnia - nie był jednak w żaden sposób przytłaczający. Oczywiście, komuś złamano nos, i to na wylot, ale czy to oznaka, by zacząć się bać? Niespecjalnie. W końcu to tylko dzieci, a, jak wiadomo, nawet ołówek, przy odpowiednim zastosowaniu, może być zabójczy. Ile razy to cyrklem się posługują na lekcjach matematyki - Jeremiah nie zamierzał zliczać. Nie ulega faktom to, iż starsi posiadają nieco więcej ogłady, aczkolwiek buzujące w nich hormony są jednoznacznie etapem, którego sam kiedyś wolałby uniknąć. Bo tutaj brak akceptacji, bo tutaj czegoś nie ma, a bo ojciec nie kupił najnowszego ajfona, gdy ten tylko wyszedł w dniu premiery. Mogłoby się wydawać, że nawet jako ojciec jest oschły, ale nic bardziej mylnego - każde spotkanie ze swoją córeczką Abigail przeprowadzał w atmosferze pełnej czułości i wewnętrznego ojcostwa. I zapewniał jej absolutnie wszystko, czego ta tylko potrzebowała, nawet jeżeli z Emily niespecjalnie chciał utrzymywać kontakt.
Dzieci nie są niczego winne w tym przypadku. Tylko cały świat w jakiś sposób się na nie obraża, bo wyróżniają się w ten sposób, który nieco łatwiej przykuwa uwagę. Czy to brakiem w nowinkach technologicznych, czy to niekompletnością rodziny w postaci rozwodu rodziców.
- Mamy jeszcze dwie minuty przerwy - jeżeli ktoś nie doszedł, to proszę, zadzwońcie do niego! - powiedziała Betty, poprawiając tym samym burzę loków znajdującą się w ledwo co upiętej biedną gumką fryzurze. Strój miała iście podlegający zasadom wycieczki - schludny, wygodny, może nieco rzucający się w oczy, aczkolwiek pasujący. Czy Jeremiah chciał się pisać na tę wycieczkę? Niespecjalnie, skoro dowiedział się o niej ledwo co po powrocie ze szpitala poprzedniego dnia, a jeszcze przy okazji podobno została "opłacona". Nie wiedział, kto na niej będzie, choć powinien się zapytać. W każdym razie ciekawość musiał porzucić na drugi plan, gdy nawet dostęp do stosownych papierów pozostawał wyjątkowo utrudniony, a gadatliwość Betty - zbyt utrudniająca.
Varnham wziął ze sobą najpotrzebniejsze - jego zdaniem - rzeczy. Prosta, minimalistyczna torba pomieściła ciuchy na zmianę, jakiegoś laptopa, a do tego parę innych drobiazgów, bez których to nie ruszał w kierunku innego miasta - szczoteczkę, kosmetyki w odpowiedniej ilości w postaci żelu, szamponu, kremu nawilżającego, antyperspirantu zapakowanego do jednej butelki (chwała za to połączenie 999w1), jak również dokumentów. Tak, dokumenty przydałoby się mieć w przypadku wylegitymowania - myśl ta przeszła mu bez najmniejszego zastanowienia po głowie.
- Pan Varnham! - rozpromieniła się Betty, spoglądając tym samym w kierunku zajętych miejsc w autokarze. Nie był ani pierwszy, ani ostatni; przyszedł wtedy, gdy uznał to za słuszne, choć też kobieta dała mu nieco późniejszą godzinę. - Specjalnie zostawiłam ci miejsce przy Andrei! - aż klasnęła w dłonie, gdy tak to świergotała, uśmiechając się specyficznie w kierunku dwójki. Knox nie miała prawa wiedzieć o tym, iż do grona nauczycieli opiekunów dołączy także mężczyzna; w końcu o tym zadecydowała sobie sama kobieta o blond włosach. - Zgaduję, że nie sprawia to panu żadnego problemu. To prawda, że użyczył pan swojego samochodu w celu transportu ucznia? - zapytała się ponownie, tym razem bez najmniejszego skrępowania w zakresie tego, co ją interesuje. A chciała dowiedzieć się jak najwięcej.
- Dziękuję. - odpowiedział pierwsze, wzdychając ciężko. Preferował lakoniczne zdania w tym zakresie, nie uznając tego za coś wyjątkowego. - Dzień dobry. - mruknąwszy do Knox, a potem, zgodnie z poleceniem Betty, zajął miejsce tuż przy kobiecie; zapewne pokorzysta z telefonu. Albo rozwiąże krzyżówki. Albo sprawdzi kolejne wypociny uczniów, którzy nijak pamiętają rzeczy z lekcji. - Tak, to prawda. - nie rozgadywał się na ten temat, nie chcąc tego ciągnąć.
Zwyczajnie, po prostu, bo za niedługo ma się rozpocząć podróż, czyż nie?

andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Pią Cze 03, 2022 4:52 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Kolejny, wrześniowy poranek nastrajał Knox dużo bardziej pozytywnie, niż ten, który wczoraj z rezygnacją porzuciła w połowie - o świcie miała stosowną rozgrzewkę w samym sercu lasu, której tym razem nie zakłóciło żadne spotkanie z kradziejem szortów i koszulek, a nawet sprawiła sobie prezent w postaci długiej kąpieli w zimnym strumieniu. Nieco weselsza i rumiana przybyła na miejsce zbiórki i nie czekając, aż Betty zaangażuje ją w jakąś bezpłodną dyskusję, przystapiła do koordynowania dzieciaków, żeby szybko pozajmowali miejsca. Ubrała się jak zwykle, w szorty i luźną bokserkę, a na wszelki wypadek zabrała ze sobą także jakieś ciuchy na zmianę. Całość jej bagażu, razem ze strojem do biegania mieściły się w małej torbie sportowej, którą miała aktualnie przy boku. Układaniem włosów nie kłopotała się, zresztą jak zazwyczaj. Związała je po prostu w luźny kok z tyłu głowy.
- Widzę cię, Teddy! Schowaj tę plujkę, bo wsadzę ci ją w… bo usiądziesz obok mnie na samym przodzie! Obiecuję ci to - krzyknęła Knox kompletnie nieświadoma tego, że miejsce obok niej było już zarezerwowane… Dzieciak na szczęście się uspokoił, schował przyrząd i nie będzie musiał spędzić podróży na kolanach u Jeremiego.
Energicznym krokiem przemierzyła długość autobusu, a mina jej lekko zrzedła na widok wchodzącego wielkoluda.
A ten co tu… - Pomyślała, spoglądając wymownie na rozchichotaną Betty najwyraźniej bardzo nieświadomą tego, że to właśnie ten duet, czyli Knox i Varnham już najeździli się ze sobą tyle, że wystarczy na cały miesiąc.
Ta, jak się można było spodziewać, zareagowała na rewelację Betty stosownie i z gracją… Wcześniej wspomnianej nastolatki, a nie nauczycielki.
- Dobry. Ja przy oknie - rzuciła sucho, rzucając torbę na wybrane siedzenie. Ledwo wyminęła swojego towarzysza podróży w tej ciasnej przestrzeni i siłą rzeczy musiała się o niego otrzeć, ale zajęła swoje miejsce, nim ruszyli.
- Tak, użyczył. Oddasz mu za paliwo? - Uśmiechnęła się do Betty słodko, bo to właśnie ona w ramach części swych obowiązków zarządzała budżetem w sekretariacie. Blondynka aż potrząsnęła głową na tak niedorzeczną sugestię. Obie panie łączyła ostatnimi czasy chłodna obojętność, przełamywana przez samą Betty, która, jakkolwiek to nie zabrzmi, starała się robić Andrei dobrze - by jak najlepiej czuła się na świeżo objętym stanowisku. Jednak robiła to w swoim własnym, wścibskim stylu, który niesamowicie Knox irytował.
Zgodnie z przewidywaniem, Andrea do rana pozbyła się opatrunku, a na dłoni w miejscu zranienia widniała tylko drobna szrama. Ta prawdopodobnie już tu pozostanie. Torbę ze swoim całym bagażem kobieta umościła w nogach i wyjęła z kieszeni swetra ipoda. Sam sweter zwinęła w kulkę - zamierzała przespać całą drogę… Jeśli dzieciaki na to pozwolą.
Niedługo później wszyscy znaleźli się we wnętrzu autobusu, a po szybkim sprawdzeniu listy obecności, ruszyli. Knox zerknęła czujnie na Jeremiah, który - jak zanotowała - zajęty był czubkiem własnego nosa. Ona więc zajęła się własnym, czyli swetrową kulkę wsadziła pomiędzy głowę, a szybę i podziwiała ostatnie domostwa przy granicy Norwood. Włożyła jedną słuchawkę do ucha, by w razie czego czuwać nad przebiegiem wycieczki.

Klik!:
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Pią Cze 03, 2022 5:57 pm
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Jeremiah w sumie został zaciągnięty na łono wycieczki bez najmniejszej możliwości obeznania w tym, kto idzie, kogo unikać, a z kim trzymać sztamę. W sumie... nie zależało mu na tym. I tak wolał siedzieć gdzieś z boku, reagując głównie wtedy, gdy będzie trzeba. Kiedy dzieciaki zaczną się bić, kiedy coś będzie trzeba przenieść, kiedy kogoś będzie trzeba pouczyć. Bo może i był ciągle ten sam, spokojny, co dawało mu plusy w zakresie opanowania, ale z drugiej strony wiele rzeczy działo się pod kopułą czaszki - skrupulatnie, raz po raz, nie dając żadnego spokoju.
Oczywiście nie był ślepy i zauważył (chyba) jakąś zrzędliwą minę ze strony panny Knox, gdy wchodzi do środka. Albo mu się wydawało? Nie, aż tak chyba stary nie jest...
Szczerze? Nie wiedział, o co chodzi. Nie mógł powiązać pracy w nadleśnictwie z kobietą, w związku z czym coraz to bardziej miał podejrzenia, iż ta go nie lubi. Bo to nie jest tak, że słowami to się przekazuje, ponieważ mowa ciała ma w rzeczywistości główne karty w zakresie przejęcia kontroli względem wiarygodnego odbioru zdań. Nawet jeżeli tak by było - kobieta go zwyczajnie nie lubiła - nie chciał, aby to wpływało jakkolwiek na wykonywaną przez nich pracę. Choć wolałby mimo wszystko dowiedzieć się, co powoduje takie, a nie inne zachowanie ze strony nauczycielki wychowania fizycznego.
Sucha odpowiedź upewniła go w jakimś dziwnym konflikcie, w którym to się znajdował, a o jakim to nie miał bladego pojęcia. Czujny wzrok zauważył, iż wcześniejszy wypadek, który był owinięty opatrunkiem, dzisiaj już pozostawał bez żadnej szramy. I naprawdę, Jeremiah chciałby mieć na to jakieś sensowne wytłumaczenie. Może kobieta miała w rzeczywistości małą ranę? Ale nawet te niewielkie zadrapania przecież goją się parę dni. Coś musiało być nie tak, ale co? Może to tylko omamy, a ludzki kojot wcale wcześniej nie zaistniał?
Wzruszył ramionami na odpowiedź ze strony Betty na temat oddania kosztów za paliwo. Tak, przydałoby się. Może i wścibski do pieniądza nie był, aczkolwiek zwrot paru groszy byłby ewidentnie lepszy niż udawanie altruisty, który całą swoją piersią chroniłby każdego.
- No cóż. - westchnął. Nie zamierzał jakkolwiek konfrontować się z kobietą, aby wymusić na niej zgodę na oddanie odpowiedniej kwoty za zużyte przy transporcie ucznia paliwo. Nie widział w tym sensu, bo wiedział, że ma przewagę. Nie tylko fizyczną; usiadł bezceremonialnie na siedzeniu, czekając, aż kierowca autobusu ruszy siną w dal. Po samej nauczycielce widział, że nie będą zbyt wiele gadać na tematy różnorakie - począwszy od testów sprawnościowych, a kończąc na tym, kto z kadry nauczycielskiej jest największym problemem. Ezekiel niespecjalnie wpisywał się w typ naczelnego plotkarza, w związku z czym ten scenariusz nie miał racji bytu.
I kiedy Andrea chwyciła za ipoda, i kiedy to podziwiała domostwa przy granicy miasteczka, i kiedy to słuchała poprzez słuchawkę jakichś utworów, to właśnie w tym momencie postanowiła odpalić się pracująca w sekretariacie kobieta.
- Kochaniutki, słuchaj, patrz, jaki pierścionek załatwił mi mój - teraz - narzeczony! - oczywiście, że musiała wystawić dłoń, aby zaprezentować biżuterię z charakterystycznym kamieniem u góry. - Czy nie jest on najwspanialszy? Pierwsze zabrał nas na randkę w takim wystawnym miejscu, poza tą... no cóż, nędzną dziurą. Zapłacił sporo za kolację z owocami morza... - Varnham musiał wysłuchiwać jej monologu dotyczącego dokładnych szczegółów przebiegu jej zaręczyn, które oczywiście przyjęła. Wyciągnięta wcześniej krzyżówka nadal była wypełniana, choć nie na tyle, aby móc to uznać za proces doskonały. Nawet sprawdzanie newsów w telefonie nie było jako tako przychylne, kiedy Betty dawała coraz to bardziej specyficzne szczegóły dotyczące spędzonego czasu. - A potem poszliśmy razem do hotelu. Zamknęliśmy pokój, nalaliśmy trochę szampana, a potem... no, potem było BOSKO. On wie, jak kobietę zaspokoić. Słuchaj, pierwsze to... - zapewne to nie były te szczegóły, o których mężczyzna chciał wiedzieć, a Betty nadal się rozgadywała. Jeremiah nie wiedział w sumie, dlaczego ta uznała go za idealny materiał wysłuchania łóżkowego życia, pozycji i typowego cimcirimci, ale nie pozostawało nic innego, jak kiwać głową. Raz po raz, sprawdzając kartkówki uczniów.
- Pani Betty, tutaj są dzieci. Proszę nieco ciszej. - powiedział; zapewne część starszych spoglądała na nich z zaciekawieniem, a inna miała gdzieś, wojując w najlepsze z tyłu, na ostatnich siedziskach. I tak właśnie było - część z nich wkurzała się na gorszy zasięg sieci, a część już podjarała się najnowszym filmem Marvela udostępnionym na platformie Disney+. Mniejsza garstka dyskutowała czwarty odcinek "What if...", mając najwidoczniej gdzieś to, co znajduje się za oknami autobusu. Pojedyncze jednostki przyglądały się krajobrazom, a tylko jeden - poprzez wykorzystanie emulatora - pogrywał w stare gry na GameBoy na telefonie. - W każdym razie, na pewno do mnie zadzwoni, gdy będziemy w hotelu. Mówię ci, on się mną zawsze interesuje. Nie mogę się doczekać, aż powiem mu, co się działo na tej szkolnej wycieczce.... I jak za nim tęsknię... - aż się zamarzyła, a to tylko świadczyło o jednej rzeczy - że odpowiedzialność za dzieciaków spadnie na jego barki i barki innych pedagogów. Nie odpowiedział; raczej chciał się skupić na tym, co go interesowało, czyli teksty napisane przez uczniów.
- Och. - nie zaświergotała tym razem, a prędzej nieco poczuła się "odrzucona". Z zaciekawieniem spojrzała też na pierścionek na palcu serdecznym dłoni prawej, który dzierżył Jeremiah. - Ojej. Pański pierścionek jest ślubny, ale nosi go pan na prawej ręce. Czyżby pochodził pan z innego kraju? Jak długo jest pan w związku? - zasypała go kolejnym gradem pytań. Szczerze? Nie lubił tego, aczkolwiek odpowiedź przydałoby się jakąś zostawić. Nic dziwnego zatem, że postanowił wziąć tym samym głos w tej sprawie. - Od ponad dziesięciu lat. - w końcu znał siebie. Na pytanie dotyczące pochodzenia nie odpowiedział, bo uznał, iż jest to w sumie oczywiste. Na prawej dłoni nosił, bo na lewej nie było to do końca możliwe. Inaczej: wyglądałoby głupio. W międzyczasie Betty zaczęła szukać sobie kolejnego celu w zakresie plotkowania.
- Andrea powinna się w końcu zaręczyć! Jest tak dobra do dzieci! - wyświergotała, wskazując podbródkiem wprost w kierunku kobiety. - A jeszcze lepsza byłaby dla przyszłego... męża? - spojrzała tym samym na Jeremiaha, w sumie dochodząc do ciekawej konkluzji. W końcu mało kto ją widział w związku z facetem, więc nic dziwnego, że ostatnie słowo postanowiła poddać wątpliwości poprzez własny ton głosu. A co, jak w sumie nie szuka męża, tylko żony? Któż to wie! Wpadnięcie na ten jakże genialny pomysł był dla niej niczym strzał w dziesiątkę - na pewno będzie chciała to omówić, i nie tylko z Varnhamem!
- Myślę, że to jest jej decyzja. - odpowiedź z dziecięcą łatwością wydobyła się spomiędzy jego ust. Nie dodawał nic więcej; nie uważał, aby było to konieczne, a jedyne, co chciał, to sprawdzić klasówki.

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Sob Cze 04, 2022 3:57 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Niech cię szlag, Betty - zaklnęła w myślach Andie, gdy ta dzieliła się szczegółami ze swojego życia z nowym nauczycielem. Aż zacisnęła mocniej powieki jakby wierząc, że to ocali jej uszy przed poznaniem zbyt wielu szczegółów. Bo zaiste, było to miasto szalone. Z szalonymi nauczycielkami, które - jak widać - też przeżywały swoje Lunaria, choć żadnymi zmiennymi nie były i nie miały prawa o nich wiedzieć.
Chcąc nie chcąc więc, Knox wysłuchiwała tych opowieści o romantycznych happy endach, od których skręcało jej się w żołądku - bo jak się okazywało, oboje współtowarzysze wycieczki byli w szczęśliwych związkach i to nawet nie było tak, że Andie to jakoś szczególnie uwierało, ale… w tej chwili, w tym momencie w roku owszem. Lekko uwierało.
Wysłuchiwała jednak wszystkiego ze spokojem, aż do momentu, gdy usłyszała swoje imię. Wewnętrznie zjeżyła się jak dziki zwierz, którym przecież była. I z każdym kolejnym słowem zwierz szykował się do ataku, tym razem na szczęście tylko werbalnego. Poruszyła się na siedzeniu, otworzyła oczy, ba! Wyjęła nawet słuchawkę z ucha i zmierzyła Betty spojrzeniem niewysłowionej odrazy
- Betty, powiedz mi - spytała, akcentując przerwę w zdaniu lekkim klaśnięciem dłoni o uda - czy ty chcesz nas poznać, czy zwerbować na imprezę swingersów i zastanawiasz się czy włożę ci język do tyłka czy jesteśmy chętni? To proszę, wyślij mi namiary, zobaczę co da się zrobić. A tego pana tutaj chyba też już możesz zostawić w spokoju. Chyba że ma zaspokoić twoją ciekawość i pokazać jeszcze nudesy swojej żony - starała się ściszać głos, jednak wszystko na nic - pierwsze rzędy dzieciaków już chichrały się w najlepsze z obrotu całej dyskusji oraz tego, że ich ulubiona Pani Betty poczerwieniała, jak burak po słowach Andrei. Nieszczęsna Elisabeth nie mogła wiedzieć, że dotknęła Knox w czuły punkt, który drażnił ją od początku miesiąca, a drażnić miał jeszcze dni takich kilkanaście. I wszyscy się mylili, wielkolud także - nic w tej sytuacji w jakiej się obecnie znalazła nie było jej decyzją. Nie było jej decyzją, z kim siedzi, kto zechce pozostać w jej życiu, ani nawet to, w jakie jeszcze niezręczne sytuacje przy uczniach wpadną przez prostolinijną Betty i jej bezpośredniość w wyciąganiu z ludzi prawdy.
- A teraz wybacz, muszę przeprosić nowego kolegę za twoje zachowanie - gdy tylko chciała, potrafiła matkować Betty nie gorzej, niż ona matkowała jej. A przecież były równolatkami i ta wścibska dziewczyna z pewnością nieraz słyszała, że Knox specjalizuje się w zaczepianiu chłopców starszych od siebie - jej zainteresowanie dziewczynami rozpoczęło się w collegu i skończyło się wraz ze studiami. Biedna blondynka nie mogła spodziewać się jednak, że właśnie otworzyła nowy front - bo pomiędzy nią, a Varhamem właśnie doszło do zawieszenia broni. W imię lepszej sprawy była nawet gotowa przegadać z nim całą podróż, byle Betty nie wypuściła więcej pary z ust.
Spojrzała na niego bez słowa, zaciskając wargi w wyrazie najwyższego braku opanowania. Potrzebowała chwili świętego spokoju, by wrócić do psychicznej równowagi.
- Andrea. Miło poznać - wyciągnęła prawą dłoń. Tak, właśnie w tej magicznej chwili postanowiła przedstawić mu się, jak należy!
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Sob Cze 04, 2022 5:23 pm
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Jeremiah nie mógł pojąć naprawdę jednej, ważnej rzeczy - dlaczego kobieta, którą mało co znał, a ona mało co znała jego, postanowiła się zwierzyć z tak pikantnych szczegółów swojego życia? Sam nie wiedział. Gdyby zachciałoby mu się zjeść coś ostrego, to zapewne by wyruszył do knajpki z jakimś indyjskim żarciem, a tak to jego dusza była truta niepotrzebnymi informacjami dotyczącymi łóżkowych spraw tutejszej plotkarki numer jeden. Słyszał o Bucket, że ta to dopiero ma tupet, ale, jeżeli miał być szczery w tym zakresie, to Elizabeth mogła naprawdę srogo konkurować o stanowisko najczęściej chodzącej maszyny z różnymi plotkami rzucanymi na lewo i prawo niczym ulotki rozdawane przez dzieciaki chcące dorobić na swoją przyszłą konsolę. Po prostu tego nie ogarniał. Tolerował, ale nie do końca akceptował.
Mimo wszystko lepiej jest chyba mieć parę rzeczy w garści, aby móc schować je do teczki i wyjąć w najbardziej dogodnym momencie niczym dowód obciążający sprawcę w najgorszym tego słowa znaczeniu - może nie zacisnął zębów. Może nie gotował się od środka, ale naprawdę, gadatliwość kobiety wydawała się być niczym jeden z tych skrzeczących głośników, który prędzej by się wyłączyło, aniżeli posłuchało na nim różnorakie utwory chodzące w radiu.
Podniósł spojrzenie na Andreę, która postanowiła się odezwać. Sam zbywał dość mocno słowa naczelnej plotkarki szkolnej, jaka to mogła powalczyć o tytuł najbardziej irytującej osoby, a też - nie popierał jej w żadnych słowach, ani nie zaprzeczał. Siedział w ciszy podczas łóżkowych monologów, choć na informację o małżeństwie Andrei - a raczej konieczności załatwienia jej narzeczonego już i teraz, aby wyszły z tego piękne dzieci rodem z historyjek opowiadanych w postaci pszczółki i kwiatków - postanowił nieco ją skarcić w słowach. Lekko. Nie to, żeby się interesował, czy to będzie miało jakieś skutki uboczne w postaci smutku; po prostu wchodzenie komuś na głowę tym tematem nie było czymś, do czego się uciekał.
Skreśliwszy jakieś zdanie niemożliwe do odczytania - ktoś najwidoczniej ma pismo jak kura pazurem sięgające braku zdolności manualnych w zakresie poruszania palcami - westchnął ciężko.
- Jakby co - chętny nie jestem. - odpowiedział, nucąc pod nosem datę zabójstwa Abrahama Lincolna wykonanego przez Johna Wilkesa Bootha. Tak, to był piętnasty kwietnia tysiąc osiemset sześćdziesiątego piątego roku. W swingersów nie zamierzał się bawić, a z drugiej strony świergotanie ze strony kobiety stawało się coraz to bardziej denerwujące. Dzieciaki przyglądały się scenie z zainteresowaniem; niektóre się zapytały nauczyciela fizyki, co to są swingersi, a inne zachichotały, rozumiejąc kontekst zastosowanych przez Andreę słów. - A ty co taka agresywna jak osa? - fochnęła od razu Betty, nie rozumiejąc, o co jej dokładnie chodzi. Miała przecież chęć poznania tylko i wyłącznie niektórych rzeczy dotyczących osób uczestniczących w wycieczce szkolnej, nic więcej. - Jestem ciekawa, to pytam. Chyba, że... och. - w tym momencie burza loków nie miała znaczenia, kiedy to znalazła prawdopodobną przyczynę. - Jeżeli aż tak ci doskwiera samotność, to znam paru ciekawych mężczyzn... bądź co bądź, kobiet. - bo, jak wiadomo, baba bez bolca dostaje pierdolca. A jako że Andrea w jej mniemaniu pierdolca dostawała, a i nikogo nie miała, to oczywistym było, że pojawiło się u niej napięcie niemożliwe do zaspokojenia podstawowymi środkami. Co mogła na to poradzić? Absolutnie nic. Co najwyżej dać numer do osób, które chętnie się tym problemem zajmą.
Im coraz dłużej w tym cyrku przebywał, tym bardziej miał ochotę pierdzielnąć towarzystwem i wyskoczyć z autobusu na ulicę. Może miałby parę złamań, ale przynajmniej mógłby w spokoju sprawdzać kartkówki, witając w ramiona tutejszego szpitala. Jego postawa stała się bardziej "barczysta", kiedy to odwrócił się w stronę Elizabeth bez najmniejszego skrępowania. Z lekkim nachodzącym ostrzeżeniem.
- Proszę, przestań. Zamknij usta, cokolwiek, bo naprawdę, raz, sprawdzam kartkówki, dwa, nie jest mi do tego potrzebny żaden konflikt czy kłótnia. Cieszę się, że masz takie kontakty, ale nie jest mi to do szczęścia potrzebne. - powiedział jeszcze kulturalnie, używając innego zamiennika do słowa "morda". Czuł, że za niedługo może dojść do dodatkowych powodów względem wewnętrznych zmartwień, jak chociażby chęć wydłubania sobie oczu paznokciami przez obie przedstawicielki własnej płci. W błysku ciemnych obrączek źrenic Jeremiaha nie pojawiła się agresja, a prędzej stanowcze znajdowanie się po własnej stronie w zakresie uzyskania świętego spokoju. A naprawdę, nie chciałby jej wyrzucić podczas transportu tymże pojazdem; wyciągnął słuchawki, jedną pchełkę wpychając do ucha po stronie zewnętrznej całego przejścia, tudzież zajścia.
Po tym kobieta fuknęła - nie miała ochoty na razie przebywać w towarzystwie tych, co nie chcieli jej wysłuchać. O nie, na pewno już Varnham nie odzyska swoich pieniędzy za paliwo - i ona tego dopilnuje! Nie żeby było to konieczne. Wolałby, ale nie czuł, aby mógł to załatwić z blondyną - najwyżej podejdzie wprost do dyrektora.
Wystawił dłoń, nie do końca zdziwiony zmieniona postawą kobiety. Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem - te słowa rozbrzmiewają od zarania dziejów. Swoją również wystawił. Była spora, duża, masywniejsza, ale w uścisku odpowiednio ostrożna, żeby nie zrobić ewentualnie krzywdy.
- Jeremiah. - odpowiedział, kiedy to odstawiony wcześniej długopis czekał sobie bezczynnie na ponowne sprawdzanie kartkówek. Nie czuł się swojo, bo z jednej strony na początku kobieta zachowywała się w taki sposób, jakby ta coś do niego miała, a z drugiej... no właśnie. Poza tym, nie był w żaden sposób dobrym towarzyszem rozmów. - Mnie również. - mruknąwszy lakonicznie, powrócił powoli do sprawdzania prac. W słuchawce szedł sobie cicho jeden z spokojniejszych utworów Metallica. - Ona tak zawsze plotkuje czy tak wyjątkowo się trafiło? - w sumie nie wiedział, jak pociągnąć tę rozmowę, więc w sumie postanowił obrócić karty i teraz poplotkować nieco o naczelnej plotkarze.

Mechanika:

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Sob Cze 04, 2022 9:39 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Wynik: 5 i 6 :/
Raz na jedno pokolenie w tak małej mieścince, jaką jest Norwood musiała pojawić się przynajmniej jedna plocia. I jak ten znicz olimpijski, tak i one miały sobie przekazywać w spuściźnie umiłowanie do gmerania w cudzych historiach, duszach i - przede wszystkim - łóżkach. Tym właśnie była Betty - dzielną spadkobierczynią po Bucketowej.
- Osa? O nie, ja nie żądlę, ja gryzę - zerknęła na nią ostrzegawczo. Andie daleka była od wydrapania kobiecie oczu, lecz zdecydowanie nie zamierzała w spokoju i ciszy przypatrywać się temu, jak tleniona kukła robi sobie z niej jaja - a doskwiera mi wyłącznie twoje gadanie.
Bo i owszem - Andrea dostawała pierdolca, a prawidłowo zdiagnozowana przez koleżankę, zaperzyła się jeszcze bardziej. Wolała nawet nie myśleć sobie, jak cienko wygląda tak prowadzona dyskusja przez grono pedagogiczne, skoro nawet zblazowany fizyk zerknął na całe zajście spod swoich okrągłych okularów. I nie chcąc komentować palącej młodych chłopców kwestii swingersów, wrócił pospiesznie do swoich zajęć. Chłopcy tymczasem wklepali hasło w google.
Zaś Andie zaraz miała się mocno zaskoczyć, kiedy z siłą tarana, do dyskusji wkroczył Jeremiah. Knox miała szczęście, że siedziała - bo gdyby akurat stała, to nogi by się pod nią ugięły. Na jej usta wkradł się wręcz głupkowaty uśmiech, który za wszelką cenę starała się ukryć. Zwłaszcza, kiedy uścisnął jej dłoń. Może i byłby w stanie połamać jej kosteczki, gdyby tylko chciał, ale i jej uścisk nie należał do delikatnych. Jako zmienna, do tego trenująca boks i swego czasu hokej, miała czym uścisnąć.
- Zawsze. I wyjątkowo mnie sobie upatrzyła, tak mi się wydaje - wzruszyła ramionami. A i owszem, upatrzyła, bo podobnie jak i Jeremiah, dopiero niedawno pojawili się w tym miasteczku - też jesteś na cenzurowanym, bo się wyróżniasz - a tylko Betty może się wyróżniać, chciała dodać, lecz się powstrzymała. Zerknęła na jego dłoń ukrytą enigmatycznie pod rękawiczką. W amoku i szale Andie niewiele zarejestrowała z zajścia, ale niechybnie zorientowała się, że coś z tą ręką było nie tak. By oderwać się od uporczywie powracającej myśli o ich uroczym, pierwszym spotkaniu, podniosła się z siedzenia.
- Przejdę się, zobaczę co się dzieje z tyłu. Chyba narobiliśmy bigosu tą dyskusją - powiedziała cicho i prześlizgnęła się na środek autobusu. Przespacerowała się na sam tył, po drodze mijając wyjątkowo rozrechotaną grupę chłopaków. Jeden z nich najwidoczniej zabrał ze sobą na wyprawę coś wyjątkowo ekscytującego! Przyczajony kojot przechodząc obok jednak nie zauważył niczego podejrzanego. Tym razem. Tylko jeszcze raz musiała wzrokowo upomnieć Teddy’ego, który znów trzymał swoją plujkę w gotowości, by ostrzelać pozycje dziewczynek.
Wracając, Andrea tylko zerknęła na obrażoną na nich Betty. Zrobiło jej się trochę szkoda, choć wiedziała dobrze, że to stanowcze upomnienie podziałało na nią tylko na chwilę. Zawsze w takiej sytuacji jednak czuła się troszeczkę głupawo.
Znów zamierzała wślizgnąć się na swoje miejsce.

Klik!:
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Sob Cze 04, 2022 10:29 pm
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Kobieta najwidoczniej starała się zaskrobać sympatię w sumie nikogo w autobusie. Nawet dzieciaki wydawały się być niezbyt przychylne na jej widok, ale na to Jeremiah nie mógł już nic poradzić - na jaką się malowała, taką była. Zresztą, w sumie czasami po człowieku widać, iż ktoś ma na twarzy wymalowane "nie podchodzić, spierdolina społeczna" czy cokolwiek innego. Nie żeby obraźliwie podchodził do wszystkich bądź każdego, skądże. Dopóki jego myśli bywały prywatnymi, tak mógł nimi żonglować bez najmniejszego skrępowania, iż ktoś postanowi go strzelić z tyłu prosto w głowę, bo coś niemiłego sobie na czyiś temat pomyślał.
Jednego nie mógł jednak sobie odpuścić w odmętach własnej czaszki, gdzie przeplatała się niechęć wobec tej całej wycieczki z koniecznością angażowania w życie szkolne - z babami zawsze jest trudniej. Nawet fizyk nie raczył w sumie zerknąć i zaingerować, co w sumie popierał nie tyle sercem, co rozumem. Miał Eze szczęście przez całe życie, że prędzej szło mu pracować z innymi chłopa, a nie kobietami godnymi do plotek, gadania o narzeczonych, Netfliksie i winku co wieczór.
- Podejrzewam, że każdego sobie upatrzy, gdy tylko znajdzie powód. Może nawet i bez niego. - rzekł, wzdychając ciężko. To, że się wyróżniał, było mało powiedziane. Wiedział o tym doskonale, kiedy to w loterii genowej uzyskał ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, wyróżniając się na tle innych rówieśników, a przy okazji parę lat temu wypadek samochodowy. Wolał o tym nie myśleć, bo i choć go to już nie bolało fizycznie, tak jednak mentalnie czekało niczym uśpione demony. Gotowe do tego, by ponownie zaatakować, wydobyć z pyska parę, zaświecić czerwonymi ślepiami w amoku żądzy krwi.
Nie musiał zastanawiać się nad tym, dlaczego zapewne znajduje się na cenzurowanym. Po prostu czasami tak jest i nie ma się na to żadnego większego wpływu.
- W porządku. - podniósł na ułamek sekundy wzrok z kolejnej klasówki. Tym razem autor tekstu wykazał się większą wiedzą od pozostałych, dlatego lektura była dla niego w sumie odczuwalną przyjemnością. Nie musiał odejmować aż nadto wielu punktów, no ba - nie było czego odejmować. Z czystym sumieniem mógł wystawić odpowiedni stopień oraz notę, nie będąc w żaden sposób świadom tego, iż z tyłu młodzież posiada nieco pikantniejsze rzeczy w postaci gazet. Zresztą, powrót panny Knox wydawał się być tym samym pozbawionym wszelkich niedogodności, gdy ta powróciła na miejsce. Betty spoglądała raz to na nią, raz to na niego, ale gdy mężczyzna podniósł wzrok i skrzyżował go bezpośrednio, niczym poprzez wyciągnięcie ostrza, miano obserwacji ucichło. - Wiesz może, jak przydzielone zostały pokoje? - rozpoczął. W sumie nie przeszkadzałaby mu w żadnym stopniu nawet podłoga, która zdawać by się mogła wygodniejszą.

Mechanika:

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Sob Cze 04, 2022 11:56 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Wynik: 2
A i owszem, Andrea, gdyby tylko mogła czytać w myślach, to prócz tego, że za żadne skarby świata nie chciałaby mieć dostępu do głowy Betty, strzeliłaby mu w głowę za to paskudne uogólnianie w temacie kobiet. I choć zaiste, zaczęła dostawać już pierdolca, termin wycieczki był, mówiąc delikatnie, niefortunny, a siedzący obok niej mężczyzna samą swoją obecnością przypominał jej o trudach dnia wczorajszego, to Knox była w stanie wybaczyć Betty przeszłe zniewagi. Była więc dużo bardziej łaskawa od tego, któremu kobieta jednak nieco mniej zdołała zajść za skórę. Może to dlatego, że znała ją znacznie dłużej.
Rozsiadła się z powrotem na swoim miejscu, przy czym na szczęście nie ucierpiał żaden ze sprawdzianów.
- Betty z jakiegoś powodu posadziła nas razem. Nie mów, że nie widziałeś jej cwanego uśmieszku - odparła, rozplątując w międzyczasie słuchawki od ipoda. Nie wyglądało, by szczególnie przejmowała się motywami blondynki - wiedziała bowiem, że kobieta ma po prostu swój własny świat i nikt o zdrowych zmysłach nie próbowałby dociekać racjonalnych motywów jej działań.
Po swoim krótkim obchodzie, Andie zaczynała robić się lekko głodna. Gdy tylko rozplątała słuchawki, rozsunęła torbę i wyciągnęła z niej kanapkę.
Spojrzała na mężczyznę z ukosa.
- Jeśli chcesz wiedzieć, z kim będziesz grzał poduchy w pokoju, to pytanie raczej nie do mnie. Jeszcze niedawno nie miałam pojęcia, że w ogóle jesteś na liście wybrańców.
Nie musiała wspominać mu o tym, że nie była jego obecnością ani trochę zachwycona, bo i czy to by coś zmieniło? Byli na siebie skazani już wcześniej, a ta wycieczka pozwoliła im jedynie zamienić całe dwa słowa więcej, niż normalnie - a i zjednoczyć się we wspólnym dissowaniu wścibskiej blondyny.
- Chcesz się dowiedzieć więcej, wal do Betty. Jeśli się nie boisz. - Czy go podpuszczała? A jakże! Tak dobrze mu poszło obłaskawienie smoczycy, że sama Andrea popatrzy z wielką przyjemnością na efekty tego obłaskawiania raz jeszcze. Przyjemność większą, niż gotowa była przyznać, sprawiło jej patrzenie, jak wielkolud tym razem nie rozprawiał się z nią samą, tylko inną osobą, i to pośrednio nawet w jej obronie!
Nagle autobus zatrzymał się, a szybkie zerknięcie na przód szybko wyjaśniło powód wymuszonego postoju - korek spowodowany wypadkiem rósł w szybkim tempie, a nie wyglądało na to, by cokolwiek poruszał się do przodu… przynajmniej na razie.
Dzieciaki tymczasem jak na komendę ruszyły zobaczyć, co się stało. I to niby wścibska Betty miała wyłączność na wciskanie nosa tam, gdzie kompletnie nie był on potrzebny…
Nagle Andie wyłapała krzyki, które zdecydowanie nie przystoiły wychodzić z tak młodych ust. W innej sytuacji zainterweniowałaby od razu, jednak usta pełne pełnoziarnistego z kurczakiem w sosie koperkowym uniemożliwiły jej szybką reakcję. Z szeroko otwartymi oczami spojrzała na Ezekiela. Oczy te mówiły "zrób coś!" Bo - jakże by inaczej - reakcje Betty były mało adekwatne do zaistniałej sytuacji, natomiast prośby pozostałych nauczycieli - a w zasadzie to głównie nauczycielek, ach te baby - odbijały się, jak grochem o ścianę. Stary dobry fizyk grał tymczasem w Angry Birds.
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Nie Cze 05, 2022 12:52 am
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Zachowanie Betty dla Jeremiaha było praktycznie nieprawidłowe. W końcu nie chciał, aby cokolwiek wyszło nieprawidłowo na wycieczce, a wszystko sprowadzało się do tego, że zaraz zapewne niektórzy sobie wydłubią oczy. Nawzajem. W tej samej chwili. Westchnąwszy ciężej, miał nadzieję na to, iż unikną tego zbiegu okoliczności w zakresie potencjalnego rozdzielania naczelnej plotkary, co zresztą mogło być nieco złudne, aczkolwiek działające. Do niczego w końcu nie doszło. Pomijając kolejne, bardzo nieprzyjemne komentarze ze strony Elizabeth, Jeremiah mógł wreszcie w spokoju, ciszy i nadziei na brak gap sprawdzić te nieszczęsne kartkówki. Bo może i typem od historii nie był, bo może i nauczał przysposobienia obronnego, aczkolwiek trochę wymagał więcej w zakresie wiedzy, jak wyglądali prezydenci USA i które z ustaw przez nich wprowadzonych wspomagały obronność narodu. Nawet wykorzystana broń podczas zamachów bywała ciekawa - bo, w końcu, jakby nie było, jest to pewnego rodzaju dowód w zakresie uznania jej nie za tyle śmiercionośną, co prędzej skuteczną w danym przypadku.
- Nie spełnię jej mokrych snów. Podejrzewam, że ty również. - westchnąwszy, wystawił kolejny stopień na dokumencie, aby przejść do następnego. Czuł się tak, jakby jakaś matka posadziła go dosłownie przy córce koleżanki, z którymi to bardzo mocno widziałaby prosperującą do przodu relację polegającą na stworzeniu kochającej rodziny. Różnic było parę. Oboje mieli ponad czterdzieści lat na karku, dwa - jak to wspomniał, jest w związku małżeńskim, o czym świadczy pierścionek. Nawet jeżeli historia kryjąca się za tym wszystkim pozostaje inna, wolał święty spokój. - Więc podejrzewam, że gdzieś będę musiał się wepchnąć i zmieścić "na siłę". - skoro nie był wcześniej na liście wybrańców, a wciągnęła go w to wszystko Betty, nie wątpił w to, że jemu będzie przysługiwało miejsce na korytarzu. Albo gdzieś indziej, przykładowo w łazience hotelowej.
- Osobiście - podziękuję. - wymamrotawszy spomiędzy ust, kiedy to stuknął długopisem kolejną ocenę bez żadnego skrępowania, siedział. Z jednej strony słuchał muzyki, z drugiej pozostawał czujny, jakoby wyczuwając tym samym nie tyle najmniejszy szelest, co pozostając wrażliwym na wszelkie zmiany otoczenia. Jak się okazało - całkiem słusznie. Wystarczyła chwila, moment, aby pojazd uległ zatrzymaniu, a przed wzrokiem zarówno mężczyzny, jak i pozostałych uczestników wycieczki pojawił się widok niedawnego wypadku samochodowego. Nic niezwykłego, wszak Jeremiah był przyzwyczajony do tego typu rzeczy.
Szkoda tylko komentarzy ze strony dzieciaków. Słowa Betty na nic się zdawały, chociaż miło było patrzeć na to, jak ona sama - wobec całkiem sporej grupy uczniów - próbuje ich uspokoić. Bo pewnych komentarzy nie przystoi wypowiadać. Najlepszym posunięciem jest wtedy pozostawić je pod kopułą własnej czaszki i nie pozwalać im wyjść, aby ujrzały światło dzienne. Sprowokowane jednak innymi śmiałkami, nic dziwnego, że przekrzykiwania stały się głośniejsze, natomiast Andrea - zajadając się nabytym wcześniej jedzeniem - nie mogła w żaden sposób prawidłowo zareagować. Zresztą, jej wzrok był wymowny, wręcz mówił, żeby coś zrobił.
I wstał. Musiał pochwycić własne notatki i klasówki, aby to zrobić.
- Gratuluję wybrańcom przeznaczenia - tutaj klasnął w dłonie głośno, zwracając na siebie jeszcze większą uwagę - następnego dnia o piątej rano zapraszam absolutnie wszystkich na obowiązkową lekcję w zakresie zarządzania kryzysowego w Seattle. Brak stawiennictwa będzie oznaczało otrzymanie stopnia F. - nie uśmiechnął się, choć mina dzieciaków była bezcenna. Bo kto chciał wstawać o piątej rano, żeby iść na totalnie niepotrzebną lekcję? A taki Jeremiah chociażby. - Róbcie tak dalej, a całą wycieczkę spędzicie w hotelu. - mruknąwszy, podpatrzył, jak nauczyciel od fizyki gra w Angry Birds. Ten to ma dobrze i nie musi się absolutnie niczym martwić.
Może nawet i został zaproszony przez Betty jako dodatkowy nauczyciel, może nawet i nie mógł o tym decydować, ale to wystarczyło absolutnie, by ostudzić zapał najbardziej komentujących w zakresie służb publicznych i tym samym postawić ich do koniecznego pionu. Wymaganego. Po tym, gdy zapał młodzieńców ustał, a jedynym zmartwieniem stały się chichoty w ostatnim z rzędów, mógł usiąść z powrotem na swoim miejscu. Czasami odnosił wrażenie, że dzieciaki z Norwood w sumie nie widziały nawet McDonalda czy jakichś innych sieci fast foodów, siedząc we własnej bańce zabawy i radości.
I tak oto powrócił do sprawdzania kolejnych klasówek bez najmniejszego zastanowienia w postaci miny Betty, której najwidoczniej nie spodobało się to, iż sam postanowił zarządzić o czymś, o czym i tak by nie zarządzał dnia następnego. Autobus natomiast ruszył - początkowo powoli, ale z czasem nabrał na prędkości.
Czas ponownie podliczyć punkty.

Mechanika:

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Pon Cze 06, 2022 12:19 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Wynik: 5
Dobrze było Andrei ze świadomością, że w końcu ktoś dźwiga ten nieszczęsny krzyż bycia pupilkiem Betty razem z nią. Nawet jeśli to miał być Jeremiah Varnham. Wywróciła oczami.
- Mam wrażenie, że spełniam jej mokre fantazje samym swoim istnieniem. I nie, nie rozbijam cudzych związków, zapomnij - parsknęła. Mogła prowadzić swobodny styl bycia dodatkowo intensyfikowany przez jebany układ kulek na niebie, ale umiała jeszcze wstrzymać konie. Nie miała już dwudziestu lat! Nawet jeśli każda komórka jej ciała miała wkrótce wyć, spragniona testosteronu.
Niedoczekanie!
Kwestii miejsc na spanko nie skomentowała - bo i po co? Andie miała pełną świadomość ciążącego na niej wyroku, ale przecież Betty nie byłaby aż tak głupia, by umieścić całą skonfliktowaną trójcę w jednej, ciasnej przestrzeni. Nawet ona nie wykazywała się tak niskim ilorazem inteligencji, żeby nie spodziewać się, do czego taka sytuacja może doprowadzić i jakie ona sama będzie ponosiła z tego tytułu konsekwencje! Wszak sojusz został już zawarty, a nawet i przypieczętowany jak się patrzy! Nawet się Andrea ośmieliła zjeść w jego obecności!
Gdy Jeremiah wstał i zainspirował dzieciarnię do zamknięcia mord wzorem tego, co zrobił wcześniej z Betty, Andie nie mogła już powiedzieć, że się tego nie spodziewała. Wręcz przeciwnie, w zasadzie celowo wypchnęła go do tej roboty. Aż zadrżała na myśl o czekającej na grupę szczyli zbiorowej odpowiedzialności za ich - jakby nie patrzeć - grupowy wybryk. Gdy Jeremiah z powrotem usiadł na miejscu, wręcz nie mogła się powstrzymać, by nie obdarzyć go uśmiechem - nieco ozdobionym kanapkowymi okruszkami, ale najprawdziwszym uśmiechem. Dojadła pospiesznie to, co miała w ręku.
- Dobrze się spisałeś, żołnierzu. Oddział oficjalnie zesrał się w gacie - wyszczerzyła się i wstała z miejsca, nim jeszcze on zdążył posadzić na swoim własny, nauczycielski tyłeczek.
- Teraz chyba moja warta - ciężko było to Andrei przyznać, ale musiała zacząć powoli dostrzegać, że przy odrobinie chęci mogli, a czasami wręcz już stanowili drużynę. Zamknięty w sobie i mrukliwy Jeremiah nie był może wybitnym towarzyszem konwersacji, ale stanowił idealny bufor dla nieco porywczej Andie.
Maszerowała pośrodku autobusu w tę i z powrotem. Nie była głucha, słyszała wyraźnie niewinne, chłopięce chichoty. Och, jeszcze jak niewinne!
Szybkim krokiem przemierzyła kolejne metry, by dzieciaków przyłapać na gorącym uczynku. Nic z tego. Ale znów miała okazję skrzyżować wzrok ze swoim ulubionym Teddym od plujek. Ten siedział grzecznie i wpatrywał się tęsknym wzrokiem w blond warkoczyki uroczej Tessy. Nie umknęło to uwadze Andy, która uśmiechnęła się tylko do siebie. Może by jakoś załatwić, żeby usiedli obok siebie…? Aż wzdrygnęła się na samą myśl, że mogłaby podzielić los wścibskiej Betty i nieudolnie łączyć ludzi ze sobą na szkolnych wycieczkach.
Przechodząc po raz czwartym środkiem autobusu, wyłapała anomalię sprawiającą chłopcom tyle nieokiełznanej radości.
- AHA! - Wydarła gazetkę jednemu z chłopców - yh, myślałam, że macie lepszy gust, panowie - skrzywiła się, chwytając za róg magazynu, by przypadkiem nie natknąć się dłonią na plamy niewiadomego pochodzenia. Z takimi rzeczami nigdy nic nie wiadomo! Szybkim krokiem powędrowała z powrotem do Varnhama, celowo nie robiąc jeszcze rabanu spowodowanego znaleziskiem na cały autobus.
- To chyba czeka nas wycieczka do hotelu i z powrotem. Mamy kolejnego karniaczka - rzuciła gazetką na swoje siedzenia i dalej stała pośrodku autobusu.
- Masz może jakiś żel do dezynfekcji…? - Spytała. Na wszelki wypadek wolała się pozbyć wrażenia, że ma coś na rękach. Nagle w zetknięciu ze szczenięcą chucią, Andrei odechciało się jej własnej.

Klik!:
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Pon Cze 06, 2022 2:11 pm
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Nie czuł się tak, jakby dźwigał ten krzyż. Prędzej czuł się niczym obserwator całego zajścia, niespecjalnie mocno angażując się w żaden szkolne znajomości. Co jak co, ale jednego nie zamierzał zmienić - Betty była w jego mniemaniu wkurzająca. Jest wkurzająca, choć zapewne, pomijając to, że pozostawała plotkarą, musi mieć zapewne sporo ciekawostek na temat innych osób. Jak wiarygodnych - nie miał bladego pojęcia. Ale w każdym kłamstwie znajduje się choć niewielkie, trudne do dostrzeżenia ziarenko prawdy, które, odpowiednio zasiane, daje stosowne plony.
- Najwidoczniej jest na ciebie popyt. - mruknąwszy, westchnął głęboko. Stwierdził fakt - bo kto wie, czy przypadkiem nawet i tak się nie działo. Oceniać nie zamierzał, a jeżeli tak było, to miał nadzieję, że prędzej czy później kobiety dojdą do jakiegoś porozumienia. Czy to słownego, czy to łóżkowego - bo w końcu nie chciał być cudzym narzędziem w zakresie tego, kogo pouczać.
Nie miał prawa wiedzieć o tym, z kim będzie mógł współdzielić pokój, ale miał nadzieję, że trafi na spokojne trio. Ewentualnie nie zdziwiłby się, gdyby został wepchnięty siłą do jakiegoś pokoju z uczniami, niemniej jednak podejrzewał, że miałoby to jakieś nieprzyjemne plotki w swoim zanadrzu. Czasami nawet i tak się zdarza. W sumie, jeżeliby się postarać, to najlepszą karą dla innych uczniów byłoby umieścić Ezekiela w pokoju najmniej "grzecznych" osób, aby ustawić ich do pionu.
- To na razie tylko zalążek. - odpowiedział, próbując rozszyfrować nieco mniej czytelne pismo. Naprawdę, był świadom tego, iż nie ma co ciągnąć każdego za brak estetyki w kroju pisma, ale czy to oznaczało, że musiał się przy tym bardziej wysilać? Na informację o warcie kiwnął głową, bo cóż więcej mógł zrobić? Zgodził się, bo i choć nie przyjaźnił się z nikim dookoła, nie chciał się podrzucać niepotrzebnie niczym kłoda pod nogi.
Nie wiedział, co się dzieje z tyłu, a więc też i nie miał prawa być świadomym posiadanego przez młodzieńców świerszczyka. Czekał sobie bez najmniejszego problemu, wybierając z własnej torby butelkę wody z filtrem, którą to otworzył - chwała temu, kto postanowił wymyślić takie rozwiązanie. Sam nie zamierzał zliczyć, ile razy mu  się przydawała możliwość wypicia czystej wody bez konieczności kupowania zbędnej ilości plastiku - i właśnie wtedy na siedzisko wróciła panna Knox.
- Nie mam uprawnień do prowadzenia edukacji seksualnej, więc zapewne tak. - mruknąwszy, może byłoby to dobrym rozwiązaniem dla grupy kolejnych wybrańców przeznaczenia, ale też - w której oni byli klasie? Tego nie wiedział, co nie zmienia faktu, iż z jednej strony są to zachowania naturalne, z drugiej - nie powinny dziać się na wycieczce szkolnej. Na pytanie dotyczące żelu otworzył własny bagaż i tym samym wydobył chusteczki jednorazowego użytku, podając bez mniejszych skrupułów kobiecie. Co prawda służyły one do dezynfekcji ran, aczkolwiek nic nie stało na przeszkodzie, aby zostały wykorzystane w innym celu. "Proszę" wydostało się spomiędzy jego ust, zanim to doszło do kolejnego nieszczęścia.
I, nie spodziewał się tego gwałtownego zahamowania. Zaparł się nogami, choć nie był w stanie uchronić kobiety przed wyrżnięciem prosto w grunt. Im dłużej przebywał w Norwood, tym bardziej podejrzewał, że czyha tutaj jakieś zło, którego nie da się zobaczyć, ale da się odczuć na własnej skórze. Wysunięta dłoń - w celu złapania lecącej do przodu dziewczyny - nie zdała odpowiednio roli. Nie zdążył, a co za tym idzie, kolana i łokcie kobiety zaliczyły kolejną randkę, tym razem w postaci podłogi pobrudzonej od obuwia i innych rzeczy.
Wstał, podszedł, był gotów do pomocy.
- Dasz rady wstać? - zapytał się, nie martwiąc ewentualną możliwością ruszenia i utraty równowagi - chwycił się jedną dłonią fotela, kładąc całkiem sporej wielkości dłoń tuż za głową jakiegoś młodzika, który desperacko spojrzał na to uwłaszczenie miejsca i powrócił z pewnego rodzaju presją do gry na telefonie. - W takim razie szanowna grupa osób z tyłu dostanie następnego dnia, po lekcji, test z wiedzy. - naprawdę nie ogarniał tego, dlaczego dzieciaki nie myślą w zakresie ciągu przyczynowo-skutkowego. - Ocena będzie miała wagę większą od pozostałych i wpłynie na końcowy stopień. - zagroził, a miny im zrzedły do tego stopnia, że uznali to za kompletnie niesprawiedliwe. Wrzawa ucichła, choć widać było, że wcale im się to nie podoba.

Mechanika:

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Pon Cze 06, 2022 7:31 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Wynik: 6 i 4
Oczywiście, zgodnie ze starą dobrą rule 34, już w niekórych głowach zakwitła wizja gorącego romansu pomiędzy Andie, a Betty. Nic z tego jednak, powiadam! Serce i ciało Elizabeth należały już do jedynego, z którym szczebiotała właśnie w najlepsze, żaląc się na agresywną koleżankę i zarozumiałego kolegę.
Popyt - prychnęła do siebie, lekko urażona. Nie wyobrażała sobie przebywać z Betty dłużej, niż to było niezbędne, a poza tym nie była klaczą na sprzedaż… ani nawet wystawową suką! Mimo, że w pewnym sensie można byłoby ją tak nazwać.
- To ja nadam sobie uprawnienia i pogadam sobie z nimi później na temat relacji damsko-męskich. Ktoś musi - mówiąc ktoś w domyśle oczywiście wskazywała na kogoś, kto nie rumienił się na słowo penis jak połowa jej koleżanek. Tym smutniejszy był fakt, że część z nich była już - o zgrozo - zamężna.
- Dzięki - przejęła chusteczkę i… nie zdążyła jej nawet użyć, bo nagle jej stopy utraciły przyczepność. W najgorszym momencie, bowiem w żaden sposób nie trzymała się siedzenia, ani tak naprawdę czegokolwiek! Chwila bezwładności, nieudolna asekuracja i twarde lądowanie czterema kończynami na twardej podłodze autobusu. Pewne odruchy jednak były w niej wyjątkowo silne.
Oszołomiło ją.
Mieszanina śmiechu, podniesionych głosów i pisk w uszach, który rychło przerodził się w szum gwałtownie przepływającej krwi. Zabawne, że ta drobna dawka bólu zdołała dosięgnąć przełącznika i to w momencie najwyższej społecznej ekspozycji.
Bo wszystkie, dosłownie wszystkie oczy, były skierowane na nią.
Nienaturalnie długie paznokcie rozorały gumowe podłoże, pozostawiając ślad. Ułamek sekundy, ale wystarczający, by czujne oko dostrzegło, że coś jest nie tak.
Wdech, wydech. Opanuj się, Knox!
Gdyby tylko mogła, strzeliłaby sobie w ryj.
- Co mam nie dać? - Ta chwila refleksji wystarczyła, by zakotwiczyć się w rzeczywistości. Zabawne, że do człowieczeństwa wrócił ją właśnie jego głos.
Paskudna ironia.
Podniosła się, z początku tylko na kolanach, które zapiekły ją nieznośnie. Skrzywiła się. Zaraz i tak będzie miała większy problem. Gazetka wylądowała tuż przed nią. I - oczywiście - Betty.
Śladem blondyny, tak i ona odpowiedziała spojrzeniem spod byka. Zabrakło jej słów.
Prawy prosty, szybszy, niż myśl. Wystarczająco silny, by poczuła. Nie dość silny, by trwale uszkodzić jej śliczną buzię. Ząbków nie wypluje, ale z pewnością zobaczyła przed oczami Gwiazdozbiór Kojota.
Nie zapominajmy, kto z ich dwójki trenował boks przez pół dekady, a przez pół życia po prostu walił ludzi w mordę.
A i owszem, czegoś w tej chwili Andie brakowało, a mianowicie samokontroli.
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Pon Cze 06, 2022 8:51 pm
Powrót do góry Go down

Sponsored content



Powrót do góry Go down
Skocz do: