Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibilityandrea x jeremiah



 
Pogoda
WRZESIEŃ ostatnie ciepłe dni lata; pochmurno bez opadów. Lekki wiaterek ze wschodu.
News
W powietrzu unosi się niepokój związany z rebelią goblinów.
Gif



 :: okolice Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
andrea x jeremiah
Idź do strony : 1, 2  Next

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

 
— 2021/09/02 —
Las
andrea x jeremiah

Poranna cisza, spokój, uderzające niczym spokojne i ciepłe słowa, w obliczu koszmarów wydają się być dla niego czymś kompletnie niespodziewanym. Pierwsza sekunda - otwiera oczy, tym razem już pełni przygotowany do wstania. Druga sekunda - spina wszelkie możliwe mięśnie. Trzecia - opiera się dłońmi o materac i kołdrę, przystosowany do tak gwałtownego wstawania. Dłonie z łatwością wędrują następnie na samą fasadę twarzy, okrywając ją opuszkami palców, które nieco leniwie starają się zażegnać lekkie zmęczenie wynikające z kolejnych snów. Zbyt realistycznych, zbyt nachalnych wobec znajdującej się w naczyniu duszy.
Westchnięcie wydobywa się spomiędzy jego ust, kiedy to prawą dłonią odsuwa niesforne kosmyki włosów, ażeby następnie przejść w kierunku dokładnie poukładanych, poskładanych w kostkę ubrań, jakie zostawił dnia poprzedniego w celu lepszego zorganizowania sobie porannego czasu. Prysznic - niczym kamienie uderzające za każdym razem o skórę, by pozostawić na niej więcej śladów - wydaje się być niespecjalnie dobrym aspektem, ale koniecznym, nawet jeżeli stanowi w pewnym stopniu pułapkę dla umysłu mężczyzny. Na szczęście to zniewolenie nie trwa zbyt długo, wszak wystarcza wyjście i ogarnięcie się we własnym zakresie w postaci narzucenia odpowiednich ubrań na poszczególne części ciała.
Zejście do kuchni jest jedynie jednym z aspektów następującej powoli rutyny. Mężczyzna przygotowuje sobie poranną kawę, chwytając następnie za telefon, aby poprzeglądać sobie wiadomości. Nie ma to jednak większego znaczenia w przypadku słabego łącza i utrudnionej komunikacji w całym miasteczku. Strony ładują się powoli, nieprzyzwoicie, nieprawidłowo, nader testując cierpliwość, gdy ekran smartfona zostaje poniekąd porzucony na rzecz gazety. Mija odpowiednia ilość sekund przeistaczających się w minuty, które to wydają się być decydujące - połączone wraz ze znikającą ilością napoju w kubku, ciche, zaginione. Kolejne tyknięcia wskazówek zegara udowadniają to, iż za niedługo trzeba będzie udać się do pracy - i jest to naturalny proces, którego musi się trzymać. Nie ma tego za złe - w końcu, gdyby przyszło mu siedzieć na własnych czterech literach, prędzej by zwariował, aniżeli przy konieczności zadbania o tutejszy las.
Wiatr zdaje się przybierać nieco na sile od momentu, gdy lato zostało pożegnane na dobre w poprzednim miesiącu. Liście jeszcze nie spadają leniwie z gałązek, choć są to odmienne dla mężczyzny atrakcje, kiedy to wychodzi z własnego domu, zamykając go na zamek górny i dolny z pieczołowitą dokładnością. W końcu życie w mieście wiąże się zazwyczaj z klaksonem wydobywającym się poprzez zdenerwowanych w samochodach ludzi, gwarem rozmów i dynamicznością. A tutaj? Większość rzeczy wydaje się być spokojna, pozbawiona jakichkolwiek gwałtownych ruchów bądź możliwości wystąpienia potencjalnych problemów. Zaskakująco spokojne dla zmęczonej większością sytuacji duszy, która następnie otworzyła drzwi od przyzwoicie zadbanego samochodu, ażeby odpalić silnik, wrzucić odpowiedni bieg i pojechać. Bez pośpiechu, bez ryzykowania wdepnięcia zbyt mocno gazu - okolica, mimo że już nieco znajoma, nadal może kryć w sobie ogrom niespodzianek, i to niekoniecznie tych dobrych.
Praca jako nadleśniczy może nie jest spełnieniem marzeń - bo w końcu nie wiąże się, na jedną drugą etatu, z niczym szczególnie poważnym, ale jest w stanie zapewnić zadowalający dobrobyt. Ezekiel ostrożnie parkuje samochód poza kompleksem, nieco dalej od głównego punktu podróży, by to właśnie tam dotrzeć o sile własnych nóg - z omijaniem niepotrzebnie wydobywanego spod podeszwy hałasu w postaci delikatnych, ułamanych gałązek. Torowanie sobie drogi do nadleśnictwa nie stanowi dla niego większego problemu, kiedy to kondycja organizmu nie przejawia się jako ta, która wymaga zrzucenia zbędnych kilogramów. Spacer w sumie zawsze dobrze robi - czy to na stawy, czy jednak na mięśnie - nawet w tym niewielkim stopniu.
Dotarcie do miejsca pracy skutkuje przygotowaniem sobie wyposażenia - bo o ile zawsze mógłby wierzyć w brak złych wydarzeń, tak życie przeświadczyło go już wcześniej o nieprawidłowości tego myślenia. Lista zadań na ten dzień nie jest wcale taka trudna, jak mogłoby się wydawać, a więc też nic dziwnego, iż udaje się w stronę lasu, do wskazanego na mapie miejsca, choć z tropu zbija go kolejna kupka ubrań, których to kompletnie nie jest w stanie zrozumieć - a raczej nie jest w stanie zrozumieć powodu, dla którego te znajdują się na ziemi. Czemu ktoś porzuca w lesie swoje jedyne odzienie? Doświadczenie nakazuje mu uważać podczas podchodzenia do tego elementu niepasującego kompletnie do reszty otoczenia, z drugiej strony... to przecież nie jest zagrożenie, prawda? Chyba przydałoby się komuś ten fakt zgłosić, bo to nie jest pierwszy raz, kiedy zwyczajnie cudze ciuchy zaśmiecają cenne lasy. Przystosowany do analizowania i myślenia umysł mimo wszystko stara się jakoś powiązać ze sobą inne fakty - bo w końcu to nie jest pierwszy i ostatni raz.

andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Sob Maj 28, 2022 10:12 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Długi wieczór poprzedniego dnia poskutkował względnie mocnym snem. Nic nie wyrwało jej z chwiejnej równowagi także bladym świtem, kiedy poranek dopiero przychodził światu na spotkanie. Andie więc bezzwłocznie wyszła go przywitać, jak niemal zawsze, na samym czele delegacji porannych skowronków, które zamiast prysznica, kąpały się w wilgoci porannej rosy.
Nie przykładała wielkiej pieczy do porannych rytuałów. Te zdawały się być tylko niepotrzebną przeszkodą w pospiesznym wyściu celem eksploracji świata, nim słońce zdoła oświetlić cokolwiek więcej, niż korony drzew. Dlatego prócz narzucenia na siebie typowych dla siebie szortów i koszulki, z pozostałych elementów odzieży totalnie zrezygnowała pozwalając na to, by rosa już teraz pieściła jej gołe stopy. Przeciągając się w rozkosznym dobudzaniu jeszcze zesztywniałych mięśni, przekroczyła ścianę lasu.
I tak za chwilę pozbędzie się wszystkiego.
Przeszła dobry kilometr mniej i bardziej widocznymi ścieżkami, by w końcu przystanąć przy jej ulubionym pniaczku, chroniącym odzież przed wychłodzeniem i przemoczeniem przez poranną ściółkę.

Kolejna transformacja, zrzucająca z niej już kompletnie wszystkie pozostałości snu, mglistego wspomnienia koszmaru przedzierającego się jeszcze gdzieś w zakamarkach podświadomości i skupiona już wyłącznie na eksploracji, podążyła w las, będąc tym razem jego pełną, integralną cześcią. Bywały dni, gdy nie starczyło czasu na dostateczne skupienie sie na swojej drugiej naturze, a jej zaniedbywanie Andie traktowała jak niemycie zębów - niby można, ale czy wypada? Dlatego wstawała coraz wcześniej i wcześniej, czemu służyła zbliżająca się równonoc, wyrywająca ze snu i nie pozwalająca się skupić na zwykłym przeżywaniu życia, jak nic innego na świecie.
Puściła się biegiem przez chaszcze, kluczyła pomiędzy ścieżkami ostrożnie stawiając kroki na szlakach uczęszczanych przez ludzi, a tropem zwierząt podążając niczym wytrawny łowca, który przepuści dosłownie każdej zwierzynie, jaką napotka. Bo i narzucony kaganiec tego właśnie wymagał, synteza przyzwoitości znanej ludziom i instyktu, jakim poddawały się jedynie zwierzęta. A to wszystko w jednym, małym ciele.

Polana.
Przystanęła cicho na jej skraju. Niebo zwiastowało rychły koniec jej ulubionej pory dnia. Ile czasu minęło - spytała sama siebie w duchu. Mitrężyła zbyt długo, zatopiona w feerii leśnych barw i zapachów. Wciągnęła nosem zimne, chłodne powietrze i zamarła, analizując nową, niespodziewaną informację, która podrażniła nerwy i dotarła do opuszki węchowej, przecierając pierwszy, słaby ślad pamięciowy, który zakotwiczył się gdzieś w głowie. Dziwna mieszanka wody kolońskiej, kawy, mydła, samochodowych spalin zespolona w jedno czymś jeszcze - obcym i kompletnie nieznanym.
Po owłosionym karku przebiegły dreszcze niepewności.
Coś się zmieniło.
Coś jest inaczej.

Ruszyła tropem nieznanego mężczyzny w duchu modląc się o to, żeby tym razem nie był to żaden dupek wywożący swoje podwórkowe śmietnisko w sam środek lasu. Zapach jednak na to nie wskazywał.
Ale ktoż inny tłukłby się po leśnych ostępach o tej porze?
Andie zamierzała to sprawdzić. Najdyskretniej, jak tylko się dało.

@Jeremiah E. Varnham
1
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Nie Maj 29, 2022 12:19 am
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Jeremiah nie był świadom istnienia osób, które potrafią jakkolwiek przetransmutować się w najprawdziwsze zwierzęta. Idąc tropem logiki i rozumu, wydawało mu się to nierealne, pozbawione osadzenia w rzeczywistości, niczym zaciągnięte z książek, gdzie dzieciaki postanawiają wcielić się w jakichś bohaterów i przeżyć przygody wyimaginowane w swojej głowie. Te lata już dawno u niego minęły, zastępując tym samym chęcią stabilizacji - choć nie do końca wynikającą z jego własnych przekonań. Mimo rozwodu z Emily, nadal chciałby tak naprawdę żyć dawnym życiem - oddawać się temu, co było dla niego słuszne, decydujące, napędzające niczym najprawdziwsze paliwo.
Życie nigdy nie jest sprawiedliwe, o czym doskonale wiedział. Praca w tymże miejscu jako nauczyciel nie jest karą boską, ale też - nie jest niczym ponad to, co wcześniej robił. Ot, banda dzieciaków, prawdopodobnie niesforna i konieczna do okiełznania. Sam kiedyś taki był - choć na pewno nieco mniej energiczny.
Doświadczenie zawodowe kazało mu podejść bardzo ostrożnie do ubrań, mimo że nie jest to nic, co mogłoby stanowić zagrożenie. Przeświadczenie? Najprawdopodobniej tak. Ostrożnie, raz po raz, pierwsze wziął kamień i nim rzucił w stertę materiału z odpowiedniej odległości - a gdy nic się naprawdę nie zadziało, chwycił je w swoje dłonie, ażeby się ich nie tyle pozbyć, co prędzej schować. Nie posiadał niezwykle wyczulonego węchu ani słuchu - jedynie ostry wzrok dawał mu przewagę w terenie, kiedy to raz po raz poruszał się zgrabnie, jakby znał te tereny na własną pamieć, przez kolejne kępy wysokich traw, krzaki gotowe obrazić się poprzez wkłucie niewielkich igiełek, jak również drzewa. Jedną rękę, rzecz jasna, miał wolną. Ubrany w odpowiedni strój, być może i dałoby się wepchnąć do kieszeni jakieś elementy tejże zagubionej garderoby, ale nie chciał tracić na to czasu. I też, o ile bielizna nie jest niczym złym w odpowiednich sytuacjach, o tyle jednak znajdowana w lesie nakazuje zachować odpowiednie wątpliwości.

Mechanika:

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Nie Maj 29, 2022 10:15 am
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Nie miała pojęcia, na jakie znalezisko natknął się Jeremiah przemierzając leśne ostępy, a i nie zdołała jeszcze tego wyczuć z tej odległości, bowiem nie było to coś, co spodziewała się wywęszyć. Skupiona na nieznanym zapachu, kompletnie zignorowała znajomy - odzieży suszonej na świezym powietrzu, nasączonej olejkami z drzew, wytarzanej w trawie i mchu - tak tożsamej z aromatem wszystkiego dookoła. A przecież mogła się tego spodziewać, była przecież tak blisko swojego miejsca wypadowego.

Wynik
Zapach przybierał na sile, Andie była na dobrym tropie. W miarę zbliżania się do nieznajomego, uzupełniała go o kolejne nuty, a w końcu usłyszała go, a następnie zobaczyła. Ostrożnie, by nie przyciągnąć jego uwagi, zbliżała się pod osłoną roślinności. Instynkt jej nie zmylił - mężczyzna zdawał się być czymś kompletnie nowym w tym leśnym krajobrazie, a jego fizjonomia… przytłaczająca, zwłaszcza, gdy Andie obserwowała go w zwierzęcej postaci. Potrafiła oszacować, że nawet w postaci ludzkiej nie miałaby z nim szans i zdecydowała mu się nie pokazywać w tejże. Bo co, jeśli miałby złe zamiary? Umysł wciąż alarmował, wystawiał wszystkie sygnały ostrzegawcze, więc ciekawska Andie podeszła jeszcze odrobinę bliżej - dostrzegła trzymane w ręku zawiniątku, rozpoznała je od razu.
Nie waż się - warknęła w swoim własnym jezyku i niewiele myśląc, natarła na niego z całą potęgą swojego małego, zwierzęcego ciała. Wyskoczyła z krzaków i odbiła się od pnia, by pochwycić zębami swoją własność i uciec. A że zlokalizowana była za jego plecami, Jeremiah miał niewiele czasu na reakcję. Czymże to jednak było dla wyszkolonego meżczyzny?

Klik:

2
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Nie Maj 29, 2022 12:34 pm
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Kiedy szedł przez las z cudzymi ubraniami w dłoniach - ewidentnie kobiecymi, małymi, że gdyby chciał je założyć, to zapewne tylko ręka by się w nich zmieściła - nie spodziewał się, że ktoś go śledzi. W rzeczywistości nie był tego świadom, kiedy to wysoka sylwetka przemierzała kolejne bory i mniej lub bardziej wydeptane ścieżki w celu dostania się do kompleksu i ponownego dorzucenia do kolekcji materiału niewiadomego pochodzenia. Teoretycznie wiele scenariuszy kłębiło się pod kopułą jego czaszki - począwszy od porwań i potencjalnego gwałcenia ofiar, co nie byłoby wcale takim dziwnym zjawiskiem zwróciwszy uwagę na to, co w swoim życiu widział, aczkolwiek i ta teoria została wcześniej obalona. Bo wcześniej, kiedy to wstał trzeciego dnia po przeprowadzce do miasteczka, miał okazję zobaczyć dwóch mężczyzn - nagich, kompletnie pozbawionych odzieży. I o ile ufał niektórym osobom, o tyle jednak nie spodziewał się, że miejsce jego odpoczynku będzie stanowiło bazę niespodziewanego ekshibicjonizmu. Pewnych rzeczy człowiek ze swojej pamięci nie wyrzuci, choć i tak ta jest już od dawna przesycona innymi wspomnieniami.
I to właśnie w tym momencie, kiedy usłyszał zbliżający się dźwięk - nagły i niespodziewany, połączony z warkotem - odwrócił się gwałtownie, powołując wszelkie komórki własnego ciała na pamięć mięśniową. Trenował wcześniej sporo, a doświadczenie z lat przeszłych odzywało się wręcz na zawołanie, ale, na kogokolwiek, kto tam się na górze znajduje, nie spodziewał się, iż postanowi zaatakować go kojot. Zaatakować? Prędzej skupić się wyrwaniu ubrań z dłoni, na co Jeremiah był zdziwiony, poniekąd zszokowany, ale tego nie pokazał. Czemu zwierzyna chce walczyć o kawałek ubrań, skoro nawet zapach ludzi może ją odstraszać? Było to dla niego podejrzane - może i aż nadto podejrzane, kiedy to bez zawahania, mimo iż zareagował nieco za późno, wszak drapieżnik zwinnością nie grzeszył, uznał za wystarczający powód walki o zawiniątko. Coś tutaj jest nie tak i śmierdzi niczym szambo, które jebło w innym mieście.
Nic dziwnego zatem, iż postanowił powalczyć, odsuwając prawą dłoń od potencjalnego ataku, choć nie podejrzewał, by ten na obecną chwilę zaistniał. Kojot przecież wypełnił pyskiem ubranie, a więc i zapewne je ślinił, kto wie, może za niedługo, przy czymś takim, zacznie się krztusić. Mężczyzna szarpnął raz, mocno, z siłą zapewne niespodziewaną i gwałtowną, za zawiniątko. Jeszcze kojot je weźmie i porozrzuca w ferworze nie wiadomo czego po lesie, a on będzie musiał to zbierać. Prawą rękę natomiast nie bez powodu szykował do kabury na gaz pieprzowy, palce stosownie na niej umieszczając, aby mieć możliwość zareagowania w inny sposób, być może nawet i uznany za bardziej humanitarny.

Mechanika:

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Nie Maj 29, 2022 1:31 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Wynik
Zareagowała impulsywnie, broniąc swojej własności przed - nie bójmy się tego powiedzieć - zboczeńcem! Zboczeńcem zbierającym po lesie damskie ubrania. Andie miała w tej chwili gdzieś, czy zostanie potraktowana jak zwierzę chore na wściekliznę, czy gorzej. Broniła swojej własności, części siebie przed obcym, który już od początku wyglądał jej na postać przerażającą, a teraz wszystkie jej przeczucia się sprawdziły.
Ten osobnik jej zagrażał. Chodził jej ścieżkami, przywłaszczał jej rzeczy i - co gorsza - był od niej większy, miał przewagę.
Gardłowy warkot przeszedł w przytłumione szczeknięcia, kiedy zamiast upragnionego odzyskania własności przystąpili do szarpaniny. Dyszała niespokojnie, ślina pod wpływem nieustępliwego uścisku szczęk spieniła się, gdy niepokorne zwierzę walczyło o to zawiniątko jak o swoje prawo do życia i egzystowania w tym lesie na dawnych zasadach, kiedy nikt, ale to nikt jej nie bruździł. Bowiem im dłużej przebywała z nim w zwarciu, tym trudniej było jej opanować oddech i drżenie całego ciała.
Bała się. I to coraz bardziej. A gdzie lęk spotykał się z agresją…
Usłyszała trzask. Jej szczęki zwolniły uścisk, a oczy rozszerzyły się w panice. Jej ulubione szorty upuszczone, runęły w kałużę błota, ale nie to ją teraz martwiło. Koszula poszła w pół, a jej resztka zwisała w zębach Andie, która to padła grzbietem z powrotem w ściółkę. Fakt, że odsłoniła brzuch choćby na sekundę tylko wzmógł jej panikę, która przerodziła się w histerię. Zapiszczała żałośnie. Zapomniała o ubraniach, miała w nosie, czy czeka ją spacer nago przez pole campingowe, jak wiele razy wcześniej, ani to, że za dwie godziny ruszała z zajęciami dla trzeciej klasy.
Opuściła uszy, sierść zjeżona od uderzenia adrenaliny jedynie nieznacznie kamuflowała drżenie całego ciała, które błyskawicznie wróciło do pozycji obronnej. Z obnażonymi zębami czekała na jakikolwiek fałszywy ruch stojącego przed nią mężczyzny. Z tej pozycji nie widziała, co robił z prawą ręką, więc przystanęła, wyczekując. W pysku wciąż jeszcze czaiły się strzępki podartego materiału.

3
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Nie Maj 29, 2022 2:30 pm
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Nie miał prawa wiedzieć - nie był oświeconym, na którego spadła fala światła jak to się stosuje porównanie wobec ludzi z okresu renesansu. Nie mógł wiedzieć, że za postawą małego kojota znajduje się tak naprawdę kobieta, najprawdziwsza, ludzka, która jedynie broni swojej własności. Też, nie pozostawał świadom tego, iż w oczach drapieżnika stał się tym samym zboczeńcem zbierającym damskie ubrania. Rozkazy z leśniczówki to rozkazy i tak naprawdę tylko wypełnia swój obowiązek z należytością.
Dlatego był zdziwiony i uznał, że coś musi być nie tak z ubraniami, które to dzierżył w swoich dłoniach z zaciekłością. Może i jej nie było widać w stosunku do oczu zwierzyny, najwidoczniej agresywnie nastawionej, aczkolwiek coś mu nie pasowało do tego schematu. Jakby... pewnego rodzaju błąd w rozumowaniu postanowił się wkraść. Dlaczego? Jak? Po co? Tyle pytań, na które starał się odnaleźć racjonalne rozwiązanie. Żadna z potencjalnych odpowiedzi nie pasowała na żaden z możliwych sposobów, udowadniając tym samym to, iż zwierzęta zamieszkujące tutejsze lasy i okolice miasteczka muszą zachowywać się co najmniej dziwnie. Jakby nie były dzikie, a prędzej... wytresowane? Niby tak, ale nie do końca. Ułożenie prawidłowo układanki, gdy brakuje elementów wspólnych, jest co najmniej niemożliwe.
Chęć walki psa o swoją własność schodzi na marne. Wraz ze szarpnięciem, do którego to uciekł się na obecną chwilę Jeremiah, ubrania uległy zniszczeniu. Poniszczeniu, rozdarciu, wpadnięciu w błoto. To jednak nie miało teraz większego znaczenia poza koniecznością pozbierana następnie powstałego syfu przez strażnika, który, w przeciwieństwie do zwierzęcia, zachował równowagę. Nie wiedział przecież, czy istota przypadkiem nie rzuci mu się do gardła, a więc i skierowanie prawej ręki w stronę kabury z gazem pieprzowym było odruchem tak naturalnym, jakby chwytał nie po pojemniczek gotów spowodować podrażnienie spojówek, a coś innego, zahaczającego o ramię przeszłości z łatwością godną pozazdroszczenia. A może i nie?
Zacisnąwszy mocniej zęby, po odsunięciu się od tego całego zgiełku, dłoń stała w wyczekaniu na jakikolwiek ruch ze strony psowatego. Do walenia pięściami prosto w odsłonięte partie ciała istoty nie zamierzał się uciekać, bo jaki to jest sens? Żaden. Przedmiot sporu został zażegnany, a nawet i kojot postanowił położyć po sobie uszy, obnażając kły. Uważne spojrzenie, gotowe do jakiejkolwiek akcji, zetknęło się z oczami Varnhama, który również nie zaprzestawał obserwacji. Był gotów do tego, aby czegokolwiek spróbować się podjąć, ale bez odpowiedniej iskry nie zamierzał podejmować się ataku w postaci skierowania gazu pieprzowego prosto w pysk napastnika. Choć może powinien odznaczać się bezlitosnością, tak jednak liczył na pokojowe odejście małego kojota.

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Nie Maj 29, 2022 3:20 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Odsuń się! Wynoś się! Odsuń się i wypierdalaj! - Błagała w myślach Andie, zamarła w bezruchu i gotowa do ataku. Dłuższy czas, z jej perspektywy zahaczający wręcz o całą wieczność, wpatrywała się w jego oczy, starając się wyłowić z nich choćby cień lęku lub wahania… Nie znalazła tam nic poza ciemnością i irytującym wręcz spokojem. Miała ochotę rzucić się na jego kostki, obezwładnić dłoń sięgająca gdzieś poza jej wzrokiem, wyegzekwować choćby cień przerażenia z jego strony. Coś co udowodniłoby jej, że ma naprzeciwko siebie zwykłego człowieka, w którym zasiała ziarno niepewności co do tego, czy wróci dziś cało do domu, do żony i dzieci.
Odpowiedziała jej pustka. Albo tylko iluzja pustki.
Zesztywniałe ciało nie poruszyło się od razu, przedtem wzrokiem zlustrowało otoczenie, skupiając się przez chwilę na ręce sięgającej po… broń? Taka myśl przemknęła gdzieś przez pogranicze świadomości. Andie miała zbyt wiele do stracenia w tej walce, dotarło to do niej, choć nie bez dojmującego bólu porażki.
Gdyby tylko jeszcze ostatni raz…
Obróciła ciałem w taki sposób, by znaleźć się jak najbliżej swoich ubłoconych szortów. Opuściła wargi na sekundę przed tym, jak złapała materiał, który zamierzała porwać ze sobą, w las.
Czy obcy jej na to pozwoli?

4
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Nie Maj 29, 2022 5:38 pm
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Zdecydowana różnica między istotą, która zdecydowała się chwycić zębiskami za ubrania a człowiekiem była taka, iż człowiek się nie bał. Owszem, był zdziwiony, ale nie uznawał kojota za bezpośrednie zagrożenie w obliczu posiadanych narzędzi do samoobrony i siły, której, mimo że nie chciał wykorzystywać, w kwestii chronienia własnej persony użyłby w stosownym stopniu, aby odstraszyć zwierzę jeszcze zanim jakkolwiek wtopiłoby ostre kły odmęty materiału lewej ręki. I choć wolałby tego uniknąć, tak jednak był gotów, bo zażartość w walce była na równym stopniu, a chęć dowiedzenia się, co tak naprawdę niosą ze sobą ubrania - jeszcze bardziej. To nie pierwsza sytuacja, gdy adrenalina przedostaje się do krwi, próbując przejąć kontrolę nad organizmem, ale pierwsza, gdy zwierzę wykazuje więcej śmiałości wobec ludzi, niż mógłby się tego w ogóle spodziewać.
Nie bez powodu nie zamierzał zatem pozwolić zwierzęciu nawet na porwanie szortów. Dlaczego ono uznało istnienie tego materiału za absolutny powód do podejmowania się jakiegokolwiek ataku, tudzież ucieczki, porwania? Zbyt wiele elementów posiadało luki, których nie mógł zapełnić żadnymi możliwymi informacjami. Nie teraz, nie w tej chwili.
Ruszył do biegu - raz po raz, być może nie posiadając czterech łap, ale na pewno kondycję godną pozazdroszczenia z pędem udowadnianym poprzez długie nogi i możliwość szybkiego pościgu za istotą i dowiedzenia się, dokąd ono ucieknie. Być może powinien ją śledzić, ale wiedział, że bez odpowiedniego wyposażenia nie jest to możliwe; byleby dogonić kojotkę.

Mechanika:

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Nie Maj 29, 2022 10:56 pm
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

Andie: 'k100' : 2 + 17 😂
Jeremiah: 'k100' : 77


Bingo!
Złapała swoje drogocenne portki i rzuciła się do ucieczki nie czekając, aż jej przeciwnik zdecyduje się na jakikolwiek ruch. Upokorzona i zdominowana, chciała ocalić choć resztkę swojej godności, której symbolem stały się one - te ubłocone, pierdolone szorty.
Jednak coś poszło nie tak.
Ciało Andie, zesztywniałe ze stresu i wyczerpane wyrzutem adrenaliny, zmuszone, by przerwać fazę zastygnięcia, ruszyło w panicznej pogoni przez pobliskie krzaki… I nie uszło daleko. Do uszu Jeremiah dotarł cichy pisk, gdy zbliżał się do miejsca, gdzie zniknął kojot ze swoim bezcennym fantem. Krzaki zaszeleściły, jednak nic nie wyskoczyło z drugiej ich strony. Pościg skończył się, nim na dobre się zaczął.
By dojrzeć, co się stało, Jeremiah musiał uklęknąć, bowiem trudno było dojrzeć cokolwiek przez gęstą roślinność.
Andie leżała unieruchomiona, sporadycznie tylko próbując wyszarpnąć się z niespodziewanej pułapki w postaci zapętlonego, metalowego drutu, który ktoś musiał niefrasobliwie wrzucić kiedyś w krzaki, gdy ten przestał być już potrzebny. Dysząc ciężko, leżała na lewym boku z podkulonymi kończynami, w pysku nadal trzymając swoją zdobycz. Z prawej, przedniej łapy sączyła się krew. Rana nie wyglądała poważnie, a biorąc pod uwagę zdolności regeneracyjne Andie, do jutra po ranie nie pozostanie nawet ślad.
Teraz miała większy problem - nie mogła się wyplątać, transformacja była absolutnie wykluczona z wiadomych względów, a jej przeciwnik był niebezpiecznie blisko. Dudnienie krwi w uszach zagłuszało w niej jakiekolwiek resztki zdrowego rozsądku, czy człowieczeństwa. Kiedy ten człowiek tylko wyciągnie łapy w jej kierunku, wypuści szorty z pyska i będzie kąsać. Mocno i bez litości.

5
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Pon Maj 30, 2022 12:02 am
Powrót do góry Go down

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah Okokk10
no one // identity loading...

Mógł podejrzewać, że pościg potrwa długo i będzie wyzwaniem sprawnościowym względem doboru zarówno ścieżki, jak i szybkości poruszania się w borowinie. W końcu oboje ruszyli do biegu - kojot z tajemniczymi szortami w pysku i sprawny fizycznie mężczyzna gotów do złapania jegomościa przed potencjalnym rozniesieniem kolejnych śmieci jeszcze dalej. Ale czemu uparł się aż tak na te ciuchy ten zwierzak? W sumie sam nie daje obecnie lepszego przykładu, niemniej jakieś dziwne scenariusze mogły krążyć pod kopułą czaszki. Zresztą, nawet spojrzenie wydawało mu się być bardziej rozumne niż u jakiegokolwiek innego gatunku, z którym to miał do czynienia w ciągu własnego życia.
Jak się okazuje, nawet czasami chęć walki o swoje nie jest odpowiednią drogą względem zwycięstwa. Podeszwa obuwia idealnie amortyzowała kroki Jeremiaha, który ruszył wcześniej za kojotem, choć wyścig zakończył się dość szybko i, jak się okazało, dla zwierzęcia dość boleśnie. Krzaki, w które to wbiegł, a samemu podszedł do nich ostrożnie, gdy usłyszał pisk. Nieznany, jakoby udowadniający tym samym powstanie nie krzywdy ludzkiej, a zwierzęcej.
Uklęknął. Wzrost ewidentnie mu w tym zakresie dostrzeżenia nie pomagał, gdy to lwia zmarszczka pojawiła się na czole bez najmniejszych skrupułów, być może nawet i zdradzając wiek. Po pierwsze - drut. Wyrzucony przez kogoś i stanowiący zagrożenie. Po drugie - szorty. Po trzecie - zranione zwierzę.
- Co ci tak zależy na tych portkach... - westchnął ciężko, widząc, jak istota nie może się wyplątać. Skierowanie lewej dłoni w kierunku ubrania może nie było najrozsądniejszym elementem działania, aczkolwiek będącym pod pewnego rodzaju przewagą, gdy rękawiczka nie kryła tak naprawdę prawdziwych mięśni i skóry, a ich imitację - twardą, wytrzymałą, reagującą na wole użytkownika. - Możesz sobie gryźć tyle, ile chcesz. - dorzuciwszy jeszcze od niechcenia, przynajmniej miał spodnie w garści, choć nie otrzymał odpowiedzi. W końcu to tylko zwierzę, a więc i odkrycie przez niego faktu o protezie potraktował pobłażliwie. Bo co taki kojot może zrobić? Rozpowiedzieć? Niespecjalnie.
Gdyby tylko wiedział; westchnął ciężko. Obejrzał portki, prawą dłonią starając się przyjrzeć im dokładnie, nie zauważając niczego, co mogłoby przykuć jego uwagę. A przynajmniej nic, co świadczyłoby o czymś nielegalnym - są to zwyczajne, ludzkie gatki, nic więcej. Tyle i aż nadto.
- Postaram ci się jakoś to opatrzyć. Nie mam przy sobie niczego innego... - powiedział częściowo do siebie, częściowo do psowatego, choć nie do końca posiadając zapewne ku temu możliwość. O ile lewą ręką mógł bronić się przed ugryzieniem, tak, jeżeli kojot wierzgał niepotrzebnie i ruszał się niepotrzebnie, nie mógł nic zdziałać. Bo nie miał przy sobie ani środka uspokajającego, ani niczego innego. W zależności zatem od decyzji zwierzęcia albo udało mu się go jakoś opatrzyć (względnie), albo - ze względu na ciągłą próbę zatopienia zębów gdzieś indziej - zrezygnował z tego procederu. Potem się odsunął, chwytając za nożyk i podejmując rozcięcia nieszczęsnego drutu, postanowił uwolnić istotę z pułapki.
Bo mógłby ją pozostawić, to prawda. Ale czy miałoby to większy sens? Niespecjalnie. W końcu powinien wypełniać swoje obowiązki rzetelnie, choć podejmował się tego tak ostrożnie, ażeby móc ewentualnie chwycić za gaz pieprzowy i psiknąć, gdyby drapieżnik postanowił go zaatakować.

Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Pon Maj 30, 2022 12:34 am
Powrót do góry Go down

Andrea Knox
Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
Andrea Knox


Avatar 2 : andrea x jeremiah QEoWuawm_o
wildness // beetween two worlds

I pomyśleć, że tak absurdalne nieporozumienie doprowadziło Andie w to paskudne położenie, bez drogi wyjścia i popychające ją coraz głębiej w odmęty paniki.
Wyciągnęła szyję raz jeszcze, próbując przecisnąć ciało przez pętle drutu okalającą ją ciasno gdzieś na wysokości łopatek. Zwykle panna Knox potrafiła, wychodząc niejako poza swoje emocje, korzystać ze spokoju osób w jej otoczeniu, tak w tym momencie wszystko zaszło za daleko, by choćby próbować. I to mimo docierającego do jej uszu, uspokajającego barytonu.
A TOBIE po co, łajdaku? - Warknęła w nieznanym mężczyźnie języku i szarpnęła się, by dosięgnąć zębami jego rękę. To sprawiło, że pętla z drutu zacisnęła się jeszcze mocniej, zostawiając otarcia na skórze, ale nie powstrzymało Andie przed zatopieniem zębów w podstawionym jej nadgarstku. Gryzła zapamiętale, aż nieomal czuła smak posoki zalewającej jej usta i barwiącej idealnie białe zęby na krwistą czerwień. Żaden spokojny ton głosu nie był w stanie jej zmylić - cierpiał. Musiał cierpieć. Każda żywa istota, KAŻDA, cierpiałaby z przegryzionym nadgarskiem.
Każda.
Dopiero z kolejnym haustem powietrza stało się jasne, że zapach w niczym nie przypominał upragnionego zapachu krwi, a gryzak perfidnie podstawiony pod zęby kojocicy nie miał w sobie nic z żywej tkanki. A jednak żył. Musiał żyć, ruszał się, jak żywy! I dopóki się ruszał, jako żywy był traktowany. Poruszyła łbem gwałtownie, starając się oderwać kawałek męsistej tkanki, odpłacić się pięknym za nadobne. Nawet jeśli nie mogła sprawć mu tym żadnego bólu.
Nie słuchała już żadnych słów, nie chciała słyszeć. Ciężkimi oddechami znaczyła swój trud, ale nie zamierzała przestać. Jak na tak małe zwierzę, była niesamowicie silna i zacięta, by walczyć w obronie swojego życia.
Nie dotykaj mnie! - Kolejne warknięcie, prosto z trzewi bestii. Żadne opatrywanie nie wchodziło w grę, gdy dyszące ze wściekłości stworzenie, spojrzeniem i całą sobą dawało sygnał, że żadna interwencja nie dojdzie do skutku. A gdy zalśniło ostrze noża, nieludzkie wycie wypełniło polanę. Drzut przesunął się po ciele o kolejny centymentr, albo dwa, kiedy zwierzę wyciągnęło szyję i barki do przodu, w panice odpychając się tylnymi nogami, orząc ziemię dookoła.

Klik!:

6
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah Empty
Pon Maj 30, 2022 4:26 pm
Powrót do góry Go down

Sponsored content



Powrót do góry Go down
Skocz do: