Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibilityandrea x jeremiah - Page 2



 
Pogoda
WRZESIEŃ ostatnie ciepłe dni lata; pochmurno bez opadów. Lekki wiaterek ze wschodu.
News
W powietrzu unosi się niepokój związany z rebelią goblinów.
Gif



 :: okolice Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
andrea x jeremiah
Idź do strony : Previous  1, 2

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah - Page 2 Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah - Page 2 Okokk10
no one // identity loading...

First topic message reminder :

 
— 2021/09/02 —
Las
andrea x jeremiah

Poranna cisza, spokój, uderzające niczym spokojne i ciepłe słowa, w obliczu koszmarów wydają się być dla niego czymś kompletnie niespodziewanym. Pierwsza sekunda - otwiera oczy, tym razem już pełni przygotowany do wstania. Druga sekunda - spina wszelkie możliwe mięśnie. Trzecia - opiera się dłońmi o materac i kołdrę, przystosowany do tak gwałtownego wstawania. Dłonie z łatwością wędrują następnie na samą fasadę twarzy, okrywając ją opuszkami palców, które nieco leniwie starają się zażegnać lekkie zmęczenie wynikające z kolejnych snów. Zbyt realistycznych, zbyt nachalnych wobec znajdującej się w naczyniu duszy.
Westchnięcie wydobywa się spomiędzy jego ust, kiedy to prawą dłonią odsuwa niesforne kosmyki włosów, ażeby następnie przejść w kierunku dokładnie poukładanych, poskładanych w kostkę ubrań, jakie zostawił dnia poprzedniego w celu lepszego zorganizowania sobie porannego czasu. Prysznic - niczym kamienie uderzające za każdym razem o skórę, by pozostawić na niej więcej śladów - wydaje się być niespecjalnie dobrym aspektem, ale koniecznym, nawet jeżeli stanowi w pewnym stopniu pułapkę dla umysłu mężczyzny. Na szczęście to zniewolenie nie trwa zbyt długo, wszak wystarcza wyjście i ogarnięcie się we własnym zakresie w postaci narzucenia odpowiednich ubrań na poszczególne części ciała.
Zejście do kuchni jest jedynie jednym z aspektów następującej powoli rutyny. Mężczyzna przygotowuje sobie poranną kawę, chwytając następnie za telefon, aby poprzeglądać sobie wiadomości. Nie ma to jednak większego znaczenia w przypadku słabego łącza i utrudnionej komunikacji w całym miasteczku. Strony ładują się powoli, nieprzyzwoicie, nieprawidłowo, nader testując cierpliwość, gdy ekran smartfona zostaje poniekąd porzucony na rzecz gazety. Mija odpowiednia ilość sekund przeistaczających się w minuty, które to wydają się być decydujące - połączone wraz ze znikającą ilością napoju w kubku, ciche, zaginione. Kolejne tyknięcia wskazówek zegara udowadniają to, iż za niedługo trzeba będzie udać się do pracy - i jest to naturalny proces, którego musi się trzymać. Nie ma tego za złe - w końcu, gdyby przyszło mu siedzieć na własnych czterech literach, prędzej by zwariował, aniżeli przy konieczności zadbania o tutejszy las.
Wiatr zdaje się przybierać nieco na sile od momentu, gdy lato zostało pożegnane na dobre w poprzednim miesiącu. Liście jeszcze nie spadają leniwie z gałązek, choć są to odmienne dla mężczyzny atrakcje, kiedy to wychodzi z własnego domu, zamykając go na zamek górny i dolny z pieczołowitą dokładnością. W końcu życie w mieście wiąże się zazwyczaj z klaksonem wydobywającym się poprzez zdenerwowanych w samochodach ludzi, gwarem rozmów i dynamicznością. A tutaj? Większość rzeczy wydaje się być spokojna, pozbawiona jakichkolwiek gwałtownych ruchów bądź możliwości wystąpienia potencjalnych problemów. Zaskakująco spokojne dla zmęczonej większością sytuacji duszy, która następnie otworzyła drzwi od przyzwoicie zadbanego samochodu, ażeby odpalić silnik, wrzucić odpowiedni bieg i pojechać. Bez pośpiechu, bez ryzykowania wdepnięcia zbyt mocno gazu - okolica, mimo że już nieco znajoma, nadal może kryć w sobie ogrom niespodzianek, i to niekoniecznie tych dobrych.
Praca jako nadleśniczy może nie jest spełnieniem marzeń - bo w końcu nie wiąże się, na jedną drugą etatu, z niczym szczególnie poważnym, ale jest w stanie zapewnić zadowalający dobrobyt. Ezekiel ostrożnie parkuje samochód poza kompleksem, nieco dalej od głównego punktu podróży, by to właśnie tam dotrzeć o sile własnych nóg - z omijaniem niepotrzebnie wydobywanego spod podeszwy hałasu w postaci delikatnych, ułamanych gałązek. Torowanie sobie drogi do nadleśnictwa nie stanowi dla niego większego problemu, kiedy to kondycja organizmu nie przejawia się jako ta, która wymaga zrzucenia zbędnych kilogramów. Spacer w sumie zawsze dobrze robi - czy to na stawy, czy jednak na mięśnie - nawet w tym niewielkim stopniu.
Dotarcie do miejsca pracy skutkuje przygotowaniem sobie wyposażenia - bo o ile zawsze mógłby wierzyć w brak złych wydarzeń, tak życie przeświadczyło go już wcześniej o nieprawidłowości tego myślenia. Lista zadań na ten dzień nie jest wcale taka trudna, jak mogłoby się wydawać, a więc też nic dziwnego, iż udaje się w stronę lasu, do wskazanego na mapie miejsca, choć z tropu zbija go kolejna kupka ubrań, których to kompletnie nie jest w stanie zrozumieć - a raczej nie jest w stanie zrozumieć powodu, dla którego te znajdują się na ziemi. Czemu ktoś porzuca w lesie swoje jedyne odzienie? Doświadczenie nakazuje mu uważać podczas podchodzenia do tego elementu niepasującego kompletnie do reszty otoczenia, z drugiej strony... to przecież nie jest zagrożenie, prawda? Chyba przydałoby się komuś ten fakt zgłosić, bo to nie jest pierwszy raz, kiedy zwyczajnie cudze ciuchy zaśmiecają cenne lasy. Przystosowany do analizowania i myślenia umysł mimo wszystko stara się jakoś powiązać ze sobą inne fakty - bo w końcu to nie jest pierwszy i ostatni raz.

andrea x jeremiahandrea x jeremiah - Page 2 Empty
Sob Maj 28, 2022 10:12 pm
Powrót do góry Go down
AutorWiadomość

Jeremiah E. Varnham
Avatar 2 : andrea x jeremiah - Page 2 Okokk10
Jeremiah E. Varnham


Avatar 2 : andrea x jeremiah - Page 2 Okokk10
no one // identity loading...

Nie był świadom. Słodki stan braku świadomości w zakresie istnienia osób potrafiących przemienić się w zwierzęta nie pozwalał mu na ustalenie faktu, iż te ubrania muszą należeć do zmiennej - i niechcący je ze sobą zabierał. Gdyby był innym strażnikiem z nadleśnictwa, nie uznałby samego siebie za zboczeńca kolekcjonującego bieliznę, a dbającego o porządek. Kto będzie tęsknił za parą ukochanych gaci, ten zwróci się tam, gdzie najprawdopodobniej mogą się znajdować, czyli budynku pozwalającego na odpoczynek pracownikom pod opieką lasów. To było logiczne - ale im więcej tych ubrań kolekcjonował, tym bardziej miał wrażenie, że żyje w małej mieścinie nie starszych osób i młodych chodzących do szkoły, a tych, co lubują się w eksponowaniu wszelkich możliwych części własnego ciała. Naprawdę - skąd to się wszystko bierze? Przecież ubrania swoje kosztują i sam, gdyby miał paradować z gołymi czterema literami w lesie czy gdziekolwiek indziej, nie pozostawiałby jedynej odzieży w środku puszczy.
Pościg zakończony wejściem psowatego w drut - zapewne nieprzyjemny, bo owijający się w mniej przychylnym miejscu na ciele, wszak odrobiną szczęścia może udałoby się tego uniknąć - kończy się także wyciągnięciem z kieszeni odpowiedniego narzędzia. Oczywiście tuż po tym, jak szczęki małego zwierzęcia spotkały się z ręką, z której to nie płynęła żadna posoka, jak również nie wiązało się to z żadnym bólem ze strony kucającego nieopodal Jeremiaha. Nie martwił się o to, że może dojść jakkolwiek do jej uszkodzenia - znał jej realne możliwości. W końcu to nie jest pierwszy dzień, gdy dzierży ją we własnych strukturach, wiedząc, jak korzystać i jak manewrować w taki sposób, by nie zrobić nią krzywdy.
Lub wręcz przeciwnie - by zadać jak największe z możliwych obrażeń wołające o pomstę do nieba. Mimo to nie chciał, choć opatrzenie rany nie było możliwe - dlatego z tego pomysłu zrezygnował bez najmniejszego zastanowienia.
A kojot rozumiał istnienie militarnego noża w dłoni strażnika. Bardziej rozumny, jakoby przejawiający się inteligencją większą od zwykłego kojota, wzbudzał liczne podejrzenia. To nie jest zachowanie, jakiego podjęłoby się takie zwierzę, dlatego nic dziwnego, iż Ezekiel pod kopułą czaszki zanotował sobie, iż istoty tutaj są bardziej rozumne, niż mógłby się tego spodziewać. I powinien na nie bardziej uważać - to w końcu też ważna kwestia. Szkoda byłoby się zarazić ukrytą wścieklizną, raczkującą po podłodze niczym małe dziecko, niewinną i praktycznie niezauważalną. Mimo wycia i ewidentnie braku zadowolenia pokrytego sierścią drapieżnika względem ostrza, chcąc jak najszybciej pozbawić go nie życia, a ciężaru w postaci dodatkowych, możliwych ran, raz po raz usuwając połączenia metalowego drutu.
Nie było to proste, aczkolwiek konieczne - mężczyzna nie liczył sekund i minut, jakie to spędził w obrębie ogarniania tego nieszczęsnego wypadku. Zdrowa i sprawna ręka usunęła kolejne niepotrzebne elementy pozostawione przez człowieka, ażeby umożliwić kojotowi tym samym ucieczkę, ale nie rzucił się już za nim. Nauczyciel na część etatu wiedział, iż nie ma to sensu - z drugiej strony zastanawiała go ta cała sytuacja. Może i odzyskał warte tyle co nic portki, gdzieś niedaleko znajduje się reszta ubrań, a do tego znalazł element mogący stanowić zagrożenie dla tutejszej zwierzyny, ale dlaczego ten kojot zachowywał się tak, jakby wiedział, co go może spotkać, mimo iż sam zapach powinien odstraszać od człowieka, a na widok noża jeszcze bardziej zaczął się wierzgać? Nie wiedział.
Co za pojebane miasto - pomyślał zamiast tego, uprzątając to nieszczęsne pobojowisko, zanim to udał się do budynku, pozostawiając tam rozerwane częściowo ubrania, drut do recyklingu i kotłujące się myśli w sposób, którego nie potrafił zrozumieć.

@andrea knox
7

| zt x2 |
Re: andrea x jeremiahandrea x jeremiah - Page 2 Empty
Pon Maj 30, 2022 4:59 pm
Powrót do góry Go down
Skocz do: