Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan - Page 3



 
Pogoda
WRZESIEŃ ostatnie ciepłe dni lata; pochmurno bez opadów. Lekki wiaterek ze wschodu.
News
W powietrzu unosi się niepokój związany z rebelią goblinów.
Gif



 :: okolice Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan
Idź do strony : Previous  1, 2, 3

Fiadh
Avatar 2 : 22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan - Page 3 AdHTxKnt_o
Fiadh


Avatar 2 : 22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan - Page 3 AdHTxKnt_o
Dair bán // always faithful

First topic message reminder :

 
— 22 sierpnia, wieczór —
cmentarz
Fiadh & Isabel & Erik & Breandan

Druidka dotrzymała obietnicy.
Tak naprawdę Fiadh wcale nie chciała wracać na cmentarz w Norwood. Złożyła jednak przyrzeczenie, poza tym jeżeli duchy nie były tu czymś zwykłym, nie chciała, aby wybryki takiego zostały z czasem przypisane odwiedzającym miasteczko członkom klanu.
Tuż przed zmrokiem pojawiła się przy wejściu na cmentarz. Pora była może średnio odpowiednia, bo to nocą duchy bywały najbardziej aktywne, ale też Fiadh dobrze przyswoiła tę jedną naukę: ludzie z Norwood nie mogą dowiedzieć się o istnieniu magii. Zakładała, że jeśli ktoś odwiedzi cmentarz, to zrobi to za dnia właśnie. Choć do zmierzchu zostało jeszcze trochę czasu, to już się ściemniało, po części ze względu na chmury, które spowiły niebo. Pogoda jakby wyczuła, na co się zanosi i postanowiła stworzyć odpowiednią oprawę - wiatr zaczynał wyć i szarpał jasne włosy druidki, czekającej na nadejście zmiennych. Czasem w jej uszach ten szum brzmiał prawie, jak głosy... ale wmawiała sobie, że to tylko wiatr. I że chłód, powoli przenikający jej ciało od momentu, w którym dotarła do cmentarnych murów, to rezultat powoli obniżającej się temperatury.
Niczego więcej.
Miała nadzieję, że nie zacznie padać. Spalenie zwłok będzie wtedy trudniejsze i przyjdzie jej używać magii. O ile zmienna - Isabel - w ogóle się pojawi.
Eques miała na sobie spodnie i tunikę, które zapewne od biedy uszłyby w Norwood jako strój nieco ekscentryczny, ale jeszcze nie podejrzany. Były zupełnie pozbawione jakichkolwiek ozdób, bo w tym ubraniu niekiedy chodziła na polowanie. Nie zabrała łuku - i czuła się z tym trochę bezbronna - ale nóż już owszem. Przed wyjściem do Norwood poinformowała zwierzchnika eques, co zamierza - ot tak na wszelki wypadek. Z trudem przemagając się, by otworzyć przy nim usta.
Przez ramię przerzuciła torbę. Na wszelki wypadek spakowała narzędzia rytualne, chociaż liczyła, że te nie będą potrzebne. Naprawdę wolałaby nie używać magii. Zabrała też odrobinę soli, chociaż Isabel zapewniała, że o tę zadbają.

@Isabel O'shi @Erik McTaggert @Breandán Kim
Powrót do góry Go down
AutorWiadomość

Fiadh
Avatar 2 : 22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan - Page 3 AdHTxKnt_o
Fiadh


Avatar 2 : 22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan - Page 3 AdHTxKnt_o
Dair bán // always faithful

Serce Fiadh jeszcze przez moment tłukło się szaleńczo w piersi, raczej z adrenaliny niż strachu czy złości, by po chwili uspokoić swój bieg. Otarła nos wierzchem dłoni i wyprostowała się powoli.
- Nic mi nie jest - zapewniła krótko, niezbyt szczęśliwa, że znalazła się w centrum uwagi. Wolała nie wdawać się w tłumaczenia: że wcale nie celuje w rytuałach, że poza Braemar zwykle nie używała magii, że rozpraszają ją ciche szepty umarłych (lub własna wyobraźnia czy szaleństwo, które ponoć dotknęło jej babkę...), że z jakichś powodów głowa, dotąd nie boląca jej nigdy, tu zaczynała dokuczać. Nie była najbardziej utalentowaną spośród córek swojego klanu i to wszystko ją wyczerpało. - Ten odszedł. Ale zasłona tu... chyba była osłabiona. Przez moment. Może nie tylko on wtedy przeszedł. Jeśli będą inne, najlepiej spalić. Powinno zadziałać lepiej.
Gdyby musiała, przyszłaby tutaj znowu, ale w tej chwili wolała nawet o tym nie myśleć. Miała wielką nadzieję, że jednak się myliła: że ten duch był po prostu jedynym naprawdę upartym.
Sięgnęła po kielich, by wylać z niego ciecz, przetarła go kawałkiem szmatki. Na razie prowizorycznie. Dokładnie zamierzała oczyścić narzędzia już w zaciszu własnego domu, nie pod okiem zmiennych. Odebrała od nich po kolei świece, każdą z nich gasząc dmuchnięciem, a potem powoli wszystko umieściła z powrotem w torbie. Krople deszczu uderzały o ziemię, o dłonie, o policzki.
Było jej zimno. Trochę dlatego, że trwała nos, trochę przez ten deszcz. A może chłód cmentarza, duchów, dotknął ją w jakiś sposób, przenikał, wysysał ciepło. Nieprzyjemny zapach spalenizny wwiercał się w nozdrza. Nie pragnęła w tej chwili niczego poza powrotem do Braemar.
Spojrzała na rozkopany grób, potem na zmiennych, jakby chciała spytać, czy nie powinni teraz tego zakopać. Nie rwała się do łopaty sama, głównie dlatego, że ból pulsujący za lewym okiem stawał się trudny do wytrzymania. Może był to skutek rytuału?
- Mogę już wracać? - mruknęła cicho. Może i powinna pomóc, ale czekała ją jeszcze droga w mroku i ulewie przez las, a że nie czuła się najlepiej, wolała nie bawić się tutaj w zasypywanie ziemią resztek dogasającej powoli trumny.
Powrót do góry Go down

Isabel O'Shi
Avatar 2 : 22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan - Page 3 JsMZgKJ9_o
Isabel O'Shi


Avatar 2 : 22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan - Page 3 JsMZgKJ9_o
wildness // beetween two worlds

Czy wszystko w porządku? Nie od razu potrafiła udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Echo wizgu zlikwidowanego ducha jeszcze jako tako przebrzmiewało w umyśle lisicy, co w ostatecznym rozrachunku sprawiało, iż wciąż czuła się skołowana. Lecz mimo tego uczucia próbowała jednak ogarnąć rzeczywistość – czy tego chcieli czy nie, świat w miejscu nie raczył sobie stanąć i łaskawie czekać na to, aż uda się w pełni dość do siebie.
  - … chyba tak – bąknęła nie do końca pewnie, w odpowiedzi na pytanie Erika. Niby nie czuła, żeby coś było wybitnie nie tak, ale… szok, adrenalina – pewne rzeczy czuło się jakoś dobrą chwilę po fakcie. Choć na logikę: duszek znajdował się za solnym kręgiem, nie bardzo miał jak skrzywdzić.
  Czyli… musiało być w porządku. Przynajmniej jeśli o nią samą chodziło, bo co do druidki, to już zachodziły uzasadnione podejrzenia, że jednak coś nie tak. Nawet jeśli twierdziła, że nic jej nie jest.
  - Dobrze, spalimy – westchnęła cicho. Tylko tego jeszcze brakowało, żeby w ślad za tym jednym duchem pojawiły się i kolejne. Co, jeśli spalenie i w tych przypadkach nie pomoże? Chyba trzeba będzie się do każdego takiego przypadku wybierać z druidem pod pachą.
O ile w ogóle jeszcze zajdzie taka konieczność, a Isabel przecież liczyła, że może jednak nie.
  - Wracaj – zgodziła się cicho. Co Fiadh miała do zrobienia – zrobiła. Co do reszty zaś… - My tu jeszcze posprzątamy – dodała, zerkając w niebo. Nie, nie podobało jej się to, co widziała, ale jak mus, to mus. Najwyżej wlezie do gorącej kąpieli, jak już wróci do domu – jakkolwiek by nie patrzeć, nie mogli zostawić rozkopanego grobu.

7
Powrót do góry Go down

Erik McTaggert
Avatar 2 : 22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan - Page 3 I4InMHij_o
Erik McTaggert


Avatar 2 : 22.08, późny wieczór, Fiadh, Isabel, Erik, Breandan - Page 3 I4InMHij_o
wildness // beetween two worlds

Nawet jeśli druidka odczuwała swego rodzaju niepewność względem swoich umiejętności w kwestii rytuałów, tak Erik nawet w najmniejszym stopniu tego nie wyczuł. Może dziewczyna tak dobrze się z tym kryła, a może to on był zbyt oszołomiony po całym dniu pełnym wrażeń, którego punktem kulminacyjnym stał się ten wypad na egzorcyzmy.
        — Oby nie wydarzyło się to jutro — mruknął, gdy Fiadh wspomniała o ewentualnych nieproszonych gościach, którzy mogliby ich w najbliższym czasie nawiedzić. Jego wzrok padł na rozkopany grób, który wyglądał jakby tuż obok przeszło małe tornado. Chwilę im to zajmie, zanim doprowadzą wszystko do porządku.
        Wszystkiego i tak nie ukryjemy, pomyślał. Wprawdzie, biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców Norwood, ciężko było uznać, że wraz z pierwszym słońcem pojawią się pierwsze zgłoszenia w sprawie dewastacji, tak na pewno nie uda się ich uniknąć. Prędzej czy później ktoś zbada sprawę lub zorientuje się, że doszło tutaj do małych wykopalisk. Parę zdenerwowanych, pełnych oburzenia telefonów później i mogła z tego wyjść mała sensacja.
        Westchnął ciężko, przerzucając swój szpadel z jednej ręki do drugiej, jak gdyby zastanawiał się, jaki był najlepszy sposób na ukrycie śladów związanych z ich pobytem tutaj. Pokiwał głową na słowa rudowłosej, bo w gruncie rzeczy miała sporo racji. Kobieta z Breamar odwaliła tutaj kawał dobrej roboty, więc nie musieli raczej zmuszać jej do tego, żeby jeszcze babrała się w ziemi w momencie, gdy i tak była wymęczona użyciem magii.
        — Isabel ma rację. Jeśli nie czujesz się na siłach, to nie musisz z nami siedzieć do końca. Lepiej będzie, jak odpoczniesz. — Podniósł się z ziemi i chwycił pewniej za łopatę. — My tutaj wszystko ogarniemy w miarę możliwości.
        Uśmiechnął się słabo i ruszył w stronę grobu, aby po kilku minutach przystanąć. Wziął głęboki oddech i zaczął niespiesznie przerzucać kolejne grudy ziemi z powrotem do grobu ze spalaną trumnę. Tak, jak dojdzie do ponownego rozkopania tego miejsca, to parę osób może się nieźle zdziwić, gdy zobaczy zawartość grobu w takim stanie. Cóż, teraz już nic nie mogli na to poradzić. Erik, starając się ignorować zmęczenie i skonfundowanie po tym przedziwnym incydencie, zebrał się w sobie i wziął się do roboty. Oby tylko skończyli w miarę szybko. Wolał nie siedzieć tu do rana.


@Fiadh, @Isabel O'Shi, @Breandán Kim
Powrót do góry Go down

Sponsored content



Powrót do góry Go down
Skocz do: